piątek, 27 listopada 2009

Black Friday

Jak widać na blogu zaszła pewna zmiana. Postanowiłam zmienić układ kolumny (i ich ilość) w celu lepszej organizacji przestrzeni ;) Dwie kolumny pomogły mi podzielić dodatki, które się w nich znajdują. Wygląd wymaga jeszcze paru kosmetycznych poprawek oraz nowej grafiki na logo. Prawdopodobnie zrobię ją w momencie, kiedy nie będzie mi się chciało uczyć na egzamin w poniedziałek. To jednak jest normą i nikt nie powinien się temu dziwić.

Szykując się do napisania tej notki zauważyłam dopiero, że listopad 2009 odchodzi w niepamięć. Nastąpi na szczęście po nim grudzień - miesiąc, który osobiście bardzo lubię. Konkretnie lubię okres przed i po świąteczny. Grudzień w takim wypadku jest jak znalazł. Z myślą właśnie o świętach we wtorek postanowiłam nabyć parę rzeczy, aby umilić sobie przygotowania i wprawić w świąteczny nastrój.
Kupiłam sobie foremkę do ciastek w kształcie Gingerbread Man'a w Home&You oraz komplet dziurkaczy ozdobnych w Tchibo. Może dokupię jeszcze parę rzeczy w H&Y - gdybym mogła, zamieszkałabym w tym sklepie i się z niego nie wyprowadzała.

W środę byłam również na zakupach - tym razem imieninowych z ciocią. Postanowiłam zająć się decoupage'em, więc od razu powędrowałam do JOKO Art w Olsztynie, aby nabyć zestaw podstawowy - 3 pędzle (każdy do czego innego), klej To-Do, crackle jednoskładnikowy To-Do oraz 2 arkusze papieru To-Do. Lakier mam kupiony z czasów moich eksperymentów z lakierowaniem FIMO. Najbardziej szczęśliwa jestem z papieru. Zakochałam się w nich na zabój i już nie mogę się doczekać lekcji. Mam nadzieje, że wypalą w przyszłym tygodniu.
(obrazki ze strony Artizana.pl)

Mając wreszcie klej dokonałam pewnej próby. Zawsze chciałam robić szklane magnesy/wisiorki/itp. Na warsztatach witrażowych skradłam za pozwoleniem 4 szklane kamyczki. Jeden nareszcie został wykorzystany.
Próba wyszła całkiem nieźle, choć muszę rozwiązać jakoś problem magnesu. Czytałam, ze ludzie przyklejają takie proste, płaskie magnesy, na których zwykle umieszcza się reklamy i dodaje do wszelakich margaryn lub jogurtów. Taki magnes średnio spełnił rolę u mnie. Kamyczek choć trzyma się lodówki, robi to tylko na słowo honoru.

Warsztatów modelinowych z MOK'u nie opisałam, wychodząc z założenia, że jeśli o kimś mówić to dobrze. Było jak było - mogło być lepiej. Oczywiście jednak nie jestem zrażona tym i w weekend idę na "sprawdzone" warsztaty witrażowe. Poza tym sama powinnam zebrać się w sobie i trochę lepiej opracować warsztaty szydełkowe, które poprowadzę w Planecie11. Wszystkich z Olsztyna zapraszam 05.12, jeśli nie znacie podstaw i chcecie zrobić etui na komórkę komuś w prezencie. Okaże się również jak sprawdzam się w roli nauczycielki. Prawdopodobnie, jeśli pójdzie mi nieźle, czeka mnie trochę więcej warsztatów do prowadzenia, ale nie zapeszam.

Byle do 2 grudnia! (bo 1.12 nie będzie fajny...)

P.S. Tytuł wpisu odnosi się do Święta Dziękczynienia w USA, które było wczoraj. Święto zawsze występuje w ostatni czwartek listopada. Piątek po nim, zwany Black Friday, zwykle jest wolny i postrzegany jest jako początek sezonu Bożonarodzeniowego w sklepach.

wtorek, 24 listopada 2009

Pieczątki, pieczątki, pieczątki!

Uzależniłam się i to oficjalne! Z początku byłam jakaś uprzedzona, trochę mnie to przerastało. Ale wczoraj... BUM! Wena i tfuuurczość wypłynęła ze mnie w pełni.

Wyciągnęłam pieczątki, które zrobiłam wcześniej, jedyny dobry flamaster i tak oto wypróbowałam moje "dzieła". Najważniejsze w tym wszystkim to fakt, że zauważam postęp w moich pracach ;)Z tych oto rzeczy stworzyłam pierwszy arkusz papieru do pakowania w listki. Jestem zadowolona z efektu jaki uzyskałam. Jednak stary papier do maszyn do pisania jest świetny! Póki co tylko rozmiar A4, ale mama obiecała przynieść mi jakiś większy rozmiar arkuszy.Potem utworzyłam nowe pieczątki, z myślą o nadchodzących świętach. Oto typowy wzór amerykański, ale w końcu nie ma to jak amerykanizacja życia. Listek wymaga pewnych poprawek. Może zrobię go jeszcze raz na nowej gumce.
Oto więc koniec tej krótkiej notki pisanej tuż przed zajęciami.

niedziela, 22 listopada 2009

Weekend

Weekend co prawda jeszcze się nie skończył, ale już niedługo nadejdzie ten jakże smutny moment. Ważne jednak żeby wytrzymać do środy, kiedy kończą się ciężkie zajęcia i czekają mnie małe zakupy :)

Weekend był bardzo miły z jednego, prostego powodu. Wraz z K. oraz moim ukochany zostaliśmy wywiezieni na wieś do N. Spędziliśmy w jej domu czas od piątku wieczorem do tego rana. Streszczę to w paru słowach: relaks, śmiech i pies. Z tego miejsca mogę tylko (aż?) podziękować N. za wszystko. I TO PO STOKROĆ! (wiem przynajmniej, że ona to przeczyta)

Od jakiegoś czasu walczę z szydełkiem. Postanowiłam zrobić pewną czapkę (szczegółów nie zdradzam). Szukałam wzoru i skorzystałam z jednego, ale niestety... Czapka choć już prawie na długość dobra to na mojej głowie wygląda jak jakiś hełm.
Szlag mnie trafia, krew zalewa. Dodatkowo wku... mnie to, że nie jestem w stanie odczytać graficznych wzorów szydełkowych. Nie umiem, nie wychodzi mi. SZLAG SZLAG SZLAG!

Zrobiłam trochę biżuterii. Wiem, wiem... Prosto i mało skomplikowanie. Ale ciągle nie poprosiłam ojca o wzornik do kształtowania drutu. Oto więc:
Z serii żywioły: ZIEMIA
LODOWE GWIAZDY

KORALE FILIPIŃSKIE

Jakiś pozytywny akcent poza tym to drobny zakup, którego dokonałam parę dni temu. W Biedronce kupiłam sobie kalendarz adwentowy HELLO KITTY ;)
Wydatek był nie wielki, ale radość moja jest ogromna. Nie mogę się doczekać, aż go otworzę. Ciekawią mnie kształty czekoladek. I ciągle czuje ten jakiś świąteczny nastrój!
Wpis znów długi i jakiś taki miałki. Pewnie nie zawsze jesteśmy w stanie pisać coś ciekawego. Dziś za to, idę na kolejne warsztaty. Tym razem o biżuterii z modeliny. Mam nadzieje, że będą ciekawe.
Do następnego razu.

P.S. Dodatkowo informacje o kolejnych Candy - uzależnia mnie to!
MIGDAŁOWOMI: do 15 grudnia


MI-JU: do 22 listpoada



Z PASJI: do 29 listpoada
Stonogi.pl - decoupage, scrapbooking, filcowanie

środa, 4 listopada 2009

Pada śnieg

A w sercu jakby cieplej, szczęśliwiej. Dziś znów bez własnych "dzieł", ponieważ nie zrobiłam zdjęć przed oddaniem ;) Pokaże jednak zdjęcie prezentu imieninowego, który bardzo mnie ucieszył.
Mama zrobiła mi niespodziankę i wybrała się do lumpeksu, gdzie kupiła mi taki mały pakunek włóczek. Są cudne - ta rudo-brązowa ze złotymi paskami jest po części moherowa więc jest tak miła w dotyku, że to aż boli ;)Dodatkowo muszę napisać o czymś co mnie bardzo zainspirowało, szczególnie w połączeniu z aktualnie padającym w Olsztynie śniegiem. To wspaniałe zdjęcie, znalazł mój ukochany i stwierdził, że musi mi je pokazać. I miał 100% racji ;) Aktualnie jestem w fazie myślenia o prezentach na święta itp. itd. Jakoś tak mnie nosi, jestem dziś kłębkiem szczęścia! Yay! Radość o wieczorku!

poniedziałek, 2 listopada 2009

Chyba się popłaczę

Ze słodkości zapewne. Z nadmiaru i niedomiaru jednocześnie.

Są takie dni kiedy bardziej niż zwykle człowiek marzy i wznosi w górę ręce z jednym błaganiem: miliony! Jak wiadomo chodzi tu o pieniądze. U każdego taki moment przychodzi z innego powodu. A na samochód, a na mieszkanie, a na konsole, a na książki... No właśnie - książki. Ludzie którzy mnie znają wiedzą, że czytam niewiele. Od czasu do czasu jakiś tomik wciągnie mnie i przeczytam ją bardzo szybko. Są jednak takie, które zawsze przyciągną mój wzrok. Którym zawsze oddam cenne godziny mojego życia. Które gdyby pojawiły się w moich dłoniach byłyby głaskane, pieszczone i oglądane tyle razy i zmieściłoby się w dobie. Mówię o japońskich książkach craftowych.
Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma - śpiewały wieczne żywe Fasolki. Ja fascynując się kulturą Japonii i ich wyczuciem stylu i gustu, oddaje się w pełni przyjemności przeglądanie ich craftowych książek. Oczywiście są na każdy temat: szydełkowanie, druty, lepiej z mas wszelakich, wycinanie z papieru, pieczątki w gumki, patchwork, wyszywanie... Nazwijcie craft a znajdzie się na niego książka.
W tym oceanie najważniejsze jest pewne pojmowanie estetyki. Japonia, zafascynowana Zachodem, czerpie wzorce z tej odległej dla siebie krainy. Ale nie kopiuje tego w każdym calu. Nadaje temu wszystkiemu nowy ton, nowe życie. Japończycy zawsze w sztuce byli perfekcjonistami. Zawsze chcieli upiększyć sobie życie. Kiedyś ikebaną i origami - teraz ozdabianiem najmniejszego dodatku ich garderoby czy domu.Nie będę dalej rozwodzić się w temacie. Ale powiem tylko, że wczoraj i dziś patrzę w niebo błagalnie, czekając na deszcz milionów lub cudowne numery lotto. Żeby wyjechać i wykupić wszystkie japońskie książki craftowe, które wpadną mi w ręce.
P.S. Dla zainteresowanych polecam przeczytać artykuł na temat ZAKKA. Nie odpowiem co to. Aby zachęcić do rozszerzania tematu samemu.
P.S. 2 - Niech żyją wpisy pełne zdjęć!