środa, 24 lutego 2010

Porządki

Jestem bałaganiarą. Nie ukrywam tego, wszyscy w moim otoczeniu są tego świadomi. Nie wszyscy zadowoleni, ale świadomi. Oczywiście, nie chodzi mi o bałagan taki, kiedy na biurku jeden długopis leży krzywo, a ludzie mówią "o wiesz, przepraszam, ale mam straszny bałagan". Albo nawet trochę rzeczy leży na biurku czy podłodze.

Ostatnio jednak, przerosłam chyba samą siebie. A na pewno próbowałam pobić rekord bałaganu, jaki potrafię osiągnąć w pokoju. Najlepszy bałagan uzyskuję na biurku. Jest ono dość dużą i długą płytą, co daje cudowną ilość miejsca do bałaganu. Doszłam jednak do wniosku, że to już lekka przesada. Nie pokazuję tu zdjęć mojej szafki nocnej, okolic łóżka, półek czy szuflad. Biurko aż biło po oczach swoim przepełnieniem. Wiedziałam, że trzeba posprzątać. Nie znoszę tego robić, chociaż lubię efekt końcowy. Jednak zwykle kiedy sprzątam pokój, zajmuje mi to cały dzień, a czasem nawet 1,5.

Efektem nie pochwalę się teraz, bo jeszcze jestem w trakcie. Biurko z wierzchu jest już ogarnięte, craftowa półka ogarnięta, a telewizor odkurzony. Nie omieszkam jednak pochwalić się biurkiem, kiedy posprzątam wszystko ;)

Z craftów zajmuję się teraz głównie decoupage'm. Wciągnęło mnie na dobre, do biżuterii jakoś nie mam weny (w przeciwieństwie do kolczyków decoupage'owych). Efektów nie mogę pokazać, bo jedna para idzie na prezent, a drugą zabrała mama, żeby koleżankom w pracy pokazać ;) Dokupiłam jeszcze parę drewnianych przedmiotów, więc będzie ciekawie. Chciałam napisać ocenę zakupów koralikowych, ale myślę, że zrobię to na dniach.

Tyle u mnie. Do napisania.

czwartek, 18 lutego 2010

Zakupów Czar

Kto ich nie kocha? Fakt, że każdemu zakupy innych rzeczy sprawiają przyjemność. Nie da się jednak zaprzeczyć, że zakupowa magia potrafi udzielić się każdemu. Ponieważ zaczynało brakować mi drewienek do biżuterii postanowiłam zafundować sobie małe uzupełnienie zapasów. Wpadłam przy tym na pomysł, aby opisywać swoje doświadczenia, z różnymi sklepami internetowymi czy sprzedawcami na allegro. Każdy woli wiedzieć czy nie kupuje kota w worku - warto dlatego podzielić się swoimi odczuciami.

Przed jakąś godziną przyszła do mnie paczka ze sklepu internetowego DREWLANDIA.PL. Moim problemem w zakupach materiałów do decoupage'u jest to, że nie ma sprzedawcy, który miałby WSZYSTKO czego mi potrzeba (dodatkowo w rozsądnych cenach). Po analizie parunastu ofert wybrałam właśnie Drewlandie. Ceny okazały się dla mnie przystępne. Bazy kolczyków kosztowały od 0,45 zł do 0,60 zł. Dodatkowo do tego kupiłam 2 zakładki (1,60 zł sztuka) oraz wieszak normalny i dziecięcy (4,70 zł duży, 4,20 zł mały). Zaletą, ale też wadą jest wysyłka tylko kurierem przez GLS bez względu na zakup. Jeśli jednak kupujemy dużo lub w parę osób to cena 12,99 za wysyłkę jest bardzo przystępna. W szczególności, że zamówienie przyszło szybciutko - pieniądze przelałam we wtorek, w środę poinformowano mnie o wysyłce, a już dziś jest moja przesyłka ze mną. Oto jak wygląda zawartość:Wszystko jest naprawdę świetne. Wieszaki są tak cudowne, że nie mogę przestać ich dotykać ;) Dobrze wykonane, bardzo precyzyjnie, praktycznie brak ubytków. I ten zapach... Zakładki i bazy do biżuterii również w porządku - mają swoje drobne ubytki, ale kupując już drugi raz przywykłam do takowych w produktach małych ze sklejki. Nie jest jednak jakoś szczególnie źle. Otwory w drewienkach są trochę większe niż w moich poprzednich zakupach z czego bardzo się cieszę. Wygodniej będzie z nimi pracować.
Sklep otrzymuje ode mnie:
Szybkość wysyłki: 10/10
Ceny: 8/10
Stan faktyczny produktów: 9/10

Średnia ocena: 9/10

Co u mnie w kwestii craftowej? Skończyłam kolczyki, które pokazywałam ostatnio. Ostatecznie przyjęły taką formę (zdjęcie bardziej oddające wygląd niż to ostatnio, choć mogłoby być trochę jaśniejsze).Biję się z myślami, czy wstawić je na sprzedaż do prototypu. Ciągle nie jestem przekonana ich galerią internetową, więc... okaże się niedługo.

Za parę dni kolejna paczka u mnie, znów może coś będę oceniać ;) W końcu taka moja dziennikarska praca :P

wtorek, 16 lutego 2010

I po walentynkach

Jak każde święto i Walentynki 2010 zakończyły swój żywot. Mam nadzieje, że spędziliście ten czas miło, bez zbędnego zamartwiania się. Ja jak obiecałam - pokazuję co przygotowywałam na tę okazję.

Po 1 - Kartki. Mam taki zwyczaj, że chociaż kilku znajomych obdarowuję kartkami. W końcu to miłe dostać kartkę w tym dniu. Ucząc się na pewne zaliczenie wpadłam na pomysł jak chciałabym, aby wyglądały. Wiem, że nie jest to coś, do czego przywykły wszystkie Scraperki. Nie są one szczególnie fikuśne, ani wyjątkowo ozdobne. Ostrzegam również, że nie jestem zawodową rysowniczką, więc rysunki są jakie są. Najważniejsze, że starałam się jak mogłam.

Chętnie wysłucham opinii na ich temat, bo kompletnie nie wiem co o nich myśleć ;)

Dla mojego M. przygotowałam coś, co obiecałam mu już dawno temu. Pokazywałam tu już dawno temu Montiego. Monti aż tak przypadł do gustu M., że poprosił o stworzenie Klaudii. Sam nawet wybrał włóczkę i imię ;) Klaudia leżała w kącie, a ja przy każdej okazji obiecałam sobie, że ją dokończę. Oto Klaudia. Jak każdy kot uwielbia wylegiwać się na słońcu. Nie pogardzi kubkiem dobrej herbaty. Podkochuje się w Montim, ale jest od niego wyższa co przysparza im trochę problemów. Zwykle leży na monitorze i obserwuje M. podczas wszystkiego co robi ;) Z pewnością w przyszłości pojawi się więcej zdjęć Klaudii w akcji.

Na walentynki przygotowałam też bloku czekoladowego, który u nas w domu potocznie nazywamy czekoladą. Kupiłam specjalnie na tą okazję (w promocji w Lidlu) formę silikonową na 8 serduszek. Niestety - zdjęć brak, ale obiecuję, że przy najbliższym wykonaniu zaprezentuję wyniki.

Kupiłam dodatkowo 2 paczki serwetek. Gdy tylko wróciłam do domu, wiedziałam, że z jednego wzoru zdecydowanie muszą powstać kolczyki~!

Jeszcze bez bigli, ale efekt całkiem niezły.

Tyle u mnie ostatnimi dniami.
Pozdrawiam i do przeczytania :)

piątek, 12 lutego 2010

Takie tam

Wpis pokazujący jakiekolwiek crafty, przy dobrym wietrze pojawi się 14 lutego wieczorem. Przez najbliższe dni nie będzie mnie w domu, wrócę dopiero w niedziele. Dlatego już dziś życzę wam romantycznych, ciepłych i przyjemnych Walentynek ♥ Nawet tym, którzy ich nie obchodzą. Jeśli nie macie drugiej połówki to spędźcie ten czas z przyjaciółmi i im podarujcie symboliczną kartkę. Od razu będzie sympatyczniej :)

Dziś znów przeszła moją głowę myśl o przetestowaniu samej siebie. O tym, aby spróbować przełamać swoje słabości i spróbować czegoś nowego. A czego? Poza wiecznym marzeniu o skutecznym przejściu na dietę, chciałabym zmienić swoje podejście do zakupów. Trochę "zwolnić". W jaki sposób? Przez przykładowo pół roku nie kupowałabym nowych ubrań, jeśli kupowałabym coś nowego to tylko handmade. Sortować śmieci. Książki tylko z biblioteki albo antykwariatu. I inne tym podobne pomysły.

Ale to tylko luźny pomysł... A czy wy macie jakiś taki "plan marzenie"?

niedziela, 7 lutego 2010

Tymczasem

Tymczasem nic się nie dzieje. Działo się 4 lutego - prowadziłam warsztaty z robienia biżuterii. Te jednak nie w pełni potoczyły się tak jakbym to sobie wyobrażała, wolę więc pominąć ten temat. A wnioski i lekcje jaką z tego zdarzenia wyniosłam zachowuje dla siebie.

Przez najbliższe parę dni prawdopodobnie nic nie wrzucę. Zbliżają się walentynki, ja szykuję się na tą okazję, dlatego nie pokazuję efektów, ani nie mówię co szykuję. Że tak powiem - moja słodka tajemnica.

Do zobaczenia za jakiś czas.

P.S. Znowu nie wygrałam Candy... to takie... przygnębiające.

NOCNY EDIT:
Chodziło to za mną już jakiś czas, a skoro Lidia narzeka, że jej nie inspiruję... Wrzuciłam z boku w menu paski procentowe z moimi projektami/pomysłami. Póki co wszystko ma 0% ponieważ jest w fazie pomysłu ;)

środa, 3 lutego 2010

Pudełko

Raz na jakiś czas nachodzi mnie moje regularne marzenie: "Ach... Gdyby tak wyjechać do Japonii". Japonia dla mnie jest ziemią obiecaną, mekką. Myśl o wyjeździe tam - kiedyś, jakoś - jest czymś co potrafi rozrywać mnie od środka z podniecenia. Są momenty, kiedy uderza mnie to ze zdwojoną siłą. Dzieje się tak, gdy widzę coś związanego z Japonią - crafty w wykonaniu japońskim (o tym pisałam już kiedyś), Mangi dotyczące życia w Japonii, ale ostatnio natchnęło mnie jedzenie. Ale nie konkretne danie. Nie sushi, którym jesteśmy otoczeniu z każdej strony. Chodzi mi o Bento.

Bento mówiąc w skrócie to jedzenie w pudełku. Jedzenie, które generalnie jest porcjowane i podzielone raczej na jeden kęs. Do tego zapakowany jest ryż (w formie kulek lub nie), czasem sos sojowy. Wszystko to w zgrabnym, często piętrowym, pudełku. Po polsku można by to nazwać drugim śniadaniem. W Japonii można kupić gotowe bento w sklepach, restauracjach czy na stacjach kolejowych. Generalnie jednak robione jest w domu.

Nie będę rozpisywała się nad rodzajami bento. Ja stałam się fanką bento ozdobnego, w stylu kawaii (jap. słodki, uroczy). W nim wszystko rozchodzi się oto, aby było ślicznie. Jedzenie w kształcie zwierzątek, czy postaci z anime? Proszę bardzo! Mordki, uśmieszki, oczka, łapki - wszystko znajdzie się tutaj.
(zdjęcia luckysundae z Flickr)

Istnieją całe książki, miliony akcesoriów, służące stworzeniu/wycięciu/ułożeniu/nadaniu kształtu jaki nam się tylko zamarzy. Dziurkacze, które wycinają nam z nori (płatów wysuszonych wodorostów) te wszystkie urocze buzie, serduszka, gwiazdki itp. Specjalne foremki do jajek na twardo czy ryżu, aby nadać im odpowiedni kształt myszki lub innego samochodzika.

Marzy mi się mieć pudełko do bento, masę akcesoriów, jakieś książki, pałeczki, małe słodkie widelczyki czy specjalne wykałaczki. Oczywiście szczęśliwa bym była, gdybym mogła spróbować oryginalnych dań serwowanych przez japońskie mamy swoim pociechom czy mężom. Dla każdego kogo zaciekawił temat polecam stronę Just Bento. Strona jest w języku angielskim, ale znajdziecie tam więcej informacji o bento, przepisy do wykonania (nie tylko z japońskich składników) i wiele innych rzeczy. Ideą autorki jest to, aby wprowadzić bento do swojego menu w celu kontrolowania jedzenia, czyli aby pomóc zdrowemu odżywianiu. Na stronie można znaleźć planery tygodniowe bento oraz posiłków do wydrukowania. Polecam każdemu, kto lubi spróbować czegoś nowego w życiu.

To byłoby na tyle :)

poniedziałek, 1 lutego 2010

Zaczynam nowy projekt

Ale zanim przejdę do projektu - trochę nowych kolczyków decoupage.Obie pary mają jakieś mankamenty: serwetkowe w paski nadal wymagają treningu w przyklejaniu, zaś ciasteczkowe - jeden papier namókł trochę bardziej i jeden jest lekko jaśniejszy. Ale skoro te w paski zostają dla mnie, a te w ciastka podobają się nowej właścicielce to problem rozwiązuje się sam ;)

Pora jednak na pewną informacje. Hobbystycznie (bardzo) zajmuję się tworzeniem różnych grafik. Kiedy weszłam w posiadanie bloga, postanowiłam sama go ozdabiać, a nie pobierać tła od innych. Po jakimś czasie, odezwała się do mnie z problemem graficznym Klaudyna. Ja rozwiązałam ten problem robiąc tło i banner na bloga specjalnie dla niej. Wtedy właśnie pomyślałam: "A dlaczego nie robić czasem jakiegoś tła i nie wrzucić go dla innych?". Od myśli przeszłam do czynów i.... Zapraszam do mojego bloga z tłami~! W przyszłości planuję jeszcze umieszczać tam dodatkowe grafiki czy całe szablony. Na razie umieściłam pierwsze tło inspirowane zimą. Zaglądajcie, oceniajcie, komentujcie - chętnie poznam waszą opinię.

To by było na tyle - do następnego :)