poniedziałek, 5 stycznia 2015

BALEA i Alverde - niemieccy bożkowie z legend za siedmioma górami



TeŻet zawsze się ze mnie śmieje, że łatwo ulegam reklamie i wpływom blogowych faz. Wszystko łykam jak młody pelikan, aż mi się uszy trzęsą. Oleje, BB kremy i Yankee Candle to już dla mnie codzienność. Oczywiście z biegiem czasu troszkę się uspokoiłam. Nie łapię już byle czego, zerknę to tu, to tam, żeby upewnić się, że czegoś chcę. Chcę w tym wypadku nie zawsze oznacza potrzebuję. Kiedy jednak nawet z mojej lodówki wyskakiwały hasła BALEA oraz ALVERDE, no to kurwa... Ja nie spróbuję?

sobota, 3 stycznia 2015

Syn Martnotrawny powraca na blogowe łono


Szykujcie fanfary, widły i cenzurę, bo wchodzimy na ciemną stronę ludzkiej (przepraszam bardzo - mojej) natury.

Wyznanie grzechów nigdy nie jest łatwe, szczególnie jeśli spowiadamy się przed większym gronem osób, które w dużej części są nam kompletnie nieznane. Niestety zasadą spowiedzi jest powiedzieć prawdę, nawet jeśli jest ona niewygodna - dla nas albo dla otoczenia. Moja prawda to raczej ten drugi przypadek. 3 stycznia to jednak idealny moment na powroty, póki ciągnie nas siła noworocznych postanowień.