sobota, 5 października 2013

Do trzech razy tusz essence


Kiedy życie daje nam cytryny to ponoć mamy robić z nich lemoniadę.
A co jeśli dostajemy 3 tusze do rzęs jednej marki? To znaczy, że trzeba je zmierzyć w pojedynku na efekty!

Na imprezie prezentującej nowości od firmy COSNOVA dostałam pakę różnych kosmetyków - w tym trzy najnowsze tusze od essence. Taki gest aż się prosi o recenzję porównawczą, w szczególności, ze każdy z nich opisywany jest jako "pogrubiający".

Mój idealny tusz musi spełniać kilka warunków, abym mogła codziennie maziać się z radością:
  1. Musi nakładać niewielką ilość tuszu na raz. Oczywiście przymykam oko na to co dzieje się na początku opakowania, ale później musi nakładać małe ilości. Tylko w ten sposób mogę dozować ilość produktu tak jak ja chcę.
  2. Szczoteczka nie może mieć szeroko rozstawionych włosków. Generalnie jestem fanką jakiś silikonowych włosków, ale w dużej ilości. Lubię móc sobie czesać rzęsy do oporu, aż efekt mnie zadowoli.
  3. Nie kupuję tuszy wodoodpornych. Nie bo nie.
  4. No i dosyć oczywisty fakt - nie lubię grudek, ani osypywania (tutaj oryginalna nie jestem)
Dlatego postanowiłam wrzucić na ruszt wszystkie na raz, bo co tam! Mam gest wobec samej siebie :3 Choć tak mówiąc poważnie to na początku zaczęłam na spokojnie od jednego. Jeszcze może tego nie wiecie, ale jestem gadżeciarą. Może nie bardzo mocną, ale tusz w tubce to jest coś co mnie podjarało. Przejdźmy do rzeczy - najpierw przedstawienie każdego z naszych bohaterów. 


LASHES GO WILD MASCARA


Cena sugerowana: 10,99 zł
Pojemność: 7 ml

Co przykuwa uwagę? Oczywiście opakowanie. Zgrabna tubeczka, która mi przypomina farby do malowania. Najpierw myślałam, że essence wraca do korzeni i szczotkę będzie trzeba mieć oddzielnie, ale jednak zaskoczyli mnie swoją koncepcją. W końcu musieli trafić do młodzieży, czyli prawie że do mnie :P

Szczoteczka wygląda przyzwoicie - wielkość  może ciut większa od przeciętnej. Włoski tradycyjne, gęsto upchane. Całość ma kształt połączonych "kulek". Teraz jak o tym piszę wyczuwam pewne skojarzenia 18+, ale trzeba ze sobą walczyć :P To kulturalny blog na miłość boską.

Ekhm... Wracając,

Całość na pierwszy rzut oka wygląda nieźle, choć niestety już na tym etapie można zauważyć jakieś dziwne grudki na szczoteczce.







LASH MANIA RELOADED MASCARA


Cena sugerowana: 11,99 zł
Pojemność: 10 ml

"Najdroższy" z całej ekipy essence.

Opakowanie, jak opakowanie. Czarne, obklejone srebrną naklejką, gdzie jedynym wykorzystanym kolorem druku jest czarny. Minimalizm. Najbardziej bawi mnie opis na stronie: mamy efekt push-up, mamy sztuczne rzęsy oraz (cytuję!) "dla wszystkich fanów tuszy do rzęs".

Szczoteczka... No muszę posłużyć się trochę opisem firmowym: "szczotka elastomerowa z gwiaździstym układem włókien". W przekroju faktycznie mamy gwiazdkę. Wielkość klasyczna, od mniejszych włosków do większych. Niestety są dosyć rzadko między sobą osadzone, co mnie na wstępie mierzi...










GET BIG! LASHES TRIPLE BLACK MASCARA


Cena sugerowana: 9,99 zł
Pojemność: 12 ml

Najtańszy i największy. I przez największy mam na myśli wszystko - w końcu nazwa BIG do czegoś zobowiązuje. Mamy największe opakowanie, o największym przekroju z największym kontrastem ostrych kolorów. Dodatkowo dostajemy gwarancję uzyskania efektu potrójnej czerni. Nie rozumiem co to znaczy, ale takie moje życie.

Szczoteczka oczywiście również jest największa, nawet w standardach ogólnorynkowych. Klasyczne włosie, bardzo gęste. Chociaż jestem fanką "silikonowych pypciów" to ta od razu wzbudziła moje zaufanie.














Jednak nie wygląd, nie szczoteczka, nie marketing, a zwykłe, ludzkie użytkowanie oddziela mężczyzn od chłopców, a tusze do rzęs od nietuszy (nie mogłam znaleźć jakiegoś sensownego przełożenia...). Więc... Jak wyglądam ja bez tuszu i makijażu jakiegokolwiek?


Zoom jak najbardziej wskazany, bo i na tym rejonie będziemy się skupiać. Efekty optyczne będziecie oceniać sami. Pora na wrażenia moje!

Tusz LASHES GO WILD


Podczas malowania: Tusz sprawuje się całkiem przyzwoicie. Rozdziela rzęsy, czasem zdarza mu się trochę skleić, ale spokojnie jestem w stanie jakoś to podciągnąć kilkoma dodatkowymi ruchami. Niestety już na wstępie zostawia w sporej ilości tyci grudki. Może nie są one widoczne na kilometr, ale mnie drażnią.

W trakcie dnia: Sypie się, przez co rzęsy tracą objętość, a my musimy strzepywać pyłek spod oka. Oczywiście modląc się przy tym, aby się nie rozmazał. Można w trakcie dnia zafundować sobie poprawki, które nawet da się wykonać, ale jednak. Taka ilość kruszenia jest męcząca. Mogę co najwyżej mieć nadzieję, że to moja sztuka jest felerna...

Tusz LASH MANIA RELOADED


Podczas malowania: Tusz ma to czego nie znoszę. Nakłada grubą jedną warstwę i nie daje się samym sobą rozczesać. Gwarantowane sklejenie - przynajmniej u mnie... Plusik za brak grudek, ale... No nie. Nie, nie, nie. Za dużo walki, aby uzyskać efekt OK.

W trakcie dnia: Na spokojnie. Drobne osypywanie w granicach rozsądku, ale kto lubi mieć 8 rzęs zamiast 50?

Tusz GET BIG! LASHES TRIPLE BLACK MASCARA


Podczas malowania: Wszystko to co lovam. Szczoteczka rozdziela rzęsy i nakłada malutkie ilości produktu. Mogę sobie machać do woli, aż będę kontenta. Może nie każdemu pasuje wielkość szczoteczki, ale dla mnie to nie stanowi problemu. Może czerń nie jest potrójna, bo równie czarna co dwie pozostałe, ale who cares? Efekt po pomalowaniu jest cudny!

W trakcie dnia: Nie jest to najtrwalszy tusz wszechświata, ale mi wystarczy. Lekkie osypywanie, w graniach normy.


Jakie są wnioski? Pewnie się domyślacie - zakochałam się w tuszu nr 3! Jest to moja nowa tuszowa miłość, która mnie bardzo zaskoczyła. Taniutki, milutki, wspólpracuje z moimi rzęsami i potwierdza moją teorię: "Drogi nie znaczy lepszy!". 

Cóż więcej mogę napisać. Każdy wyrobił sobie swoją opinię na bazie zdjęć i całej reszty. Próbujcie, nie odrzucajcie różnych marek, testujcie sobie essence, szczególnie gdy w teorii oferują aż 15 tuszy do rzęs! Bo lepiej wypróbować 3 tusze za 30 zł, niż kupić jeden za 200 i wrzucić go w kąt.


P.S. Jeśli ktoś liczy na skład to go nie dostanie - bo go nie ma tutaj! Zaczyna to się robić jakąś normą wśród kolorówki...