Z każdej strony bombardują nas hasłami w stylu "Bądź nude, ale perfect!", "Oszukaj wszystkich, że Twoja twarz wygląda zupełnie inaczej!", "Strobing, Contouring - musisz to robić!". I już czujesz tę potrzebę. Kto z nas nie chce wyglądać najlepiej jak może?
Potem jednak orientujesz się, że nie jest łatwo. "Bo jak? Czym? Przecież nie jestem super pro make-up artist!"
Z ratunkiem przychodzi jednak HEAN, bo dzięki ich kredkom... wszystko jest możliwe!
Kiedy zobaczyłam, że nasze polskie HEAN postanowiło wypuścić linię kredek do konturowania "na mokro" zaczęłam klaskać uszami. Oczywiście, potrafię konturować różnymi produktami - taki zawód, co poradzę. Ale nawet ja chcę mieć coś co ułatwi moje życie i w dodatku nie zabije mojego portfela. Dodatkowo trafili w moment, kiedy wraz z moją koleżanką będziemy przygotowywać jej charakteryzację do najnowszego kostiumu pewnej postaci. Żeby nauczyć ją tego co musi zrobić potrzebowałam łatwego w użyciu produktu. Wiedziałam więc, że muszę je mieć i wypróbować na sobie.
PRO-CONTOUR STICK to linia kredek do konturowania, które można opisać jako mieszankę podkładu i korektora w formie sztyftu do temperowania. Taki rodzaj produktu służy nam do konturowania naszej twarzy na etapie nałożonego, nieprzypudrowanego podkładu. Występuje w 3 kolorach: 101 Highlight, 102 Bronze, 103 Contour. Dodatkowym produktem w linii jest LUMINIZER STICK w odcieni Champagne - jego zadaniem jest nadanie naturalnie wyglądającego połysku w miejscach, które chcemy dodatkowo zaakcentować i uwypuklić.
Próbowałam znaleźć gdziekolwiek informację na temat pojemności albo wagi tych kredek, aczkolwiek nie udało mi się jej znaleźć. Zacznijmy jednak te recenzję od bardzo ważnego faktu - kredki kosztują jedyne 10,99 za sztukę! Ta cena jest co najmniej szalenie niska, za produkt tak wysokiej jakości.
No właśnie - myślę, że jakość to słowo klucz przy tym produkcie. HEAN stworzyło kosmetyk świetnej, "profesjonalnej" jakości, utrzymując przy tym bardzo łatwy sposób użytkowania.
Kredki są bardzo kremowe i ich rozcieranie nie sprawia najmniejszego problemu. Nawet jeśli planujecie robić to palcami! Już ten fakt zmniejsza ryzyko nieestetycznych plam na twarzy. Sprawdzają się nałożone pod i na podkład - osobiście preferuję nałożenie ich na wierzch, ale każdy ma swoją technikę podczas konturowania. Przy tych kredkach nie ma ryzyka przesuszenia albo przetłuszczenia twarzy. Można spokojnie używać ich nawet pod oczami, jeśli walczycie z męczącymi cieniami.
To co również jest bardzo dużym plusem to dobór kolorów. Zacznijmy od tych ciemniejszych.
102 Bronze to jasny, chłodno-neutralny brąz - może być docelowym kolorem do konturowania dla osób o jasnej karnacji. Dla mnie to opcja, gdy chcę naturalnego, dziennego makijażu.
103 Contour to ciemniejszy, chłodno-neutralny brąz - docelowy kolor do konturowania dla osób o ciemniejszych karnacjach. Świetnie służy do pogłębiania konturu na twarzy po nałożeniu jaśniejszego brązu w miejscach, gdzie chcemy faktycznie podkreślić wgłębienie.
Podejrzewam, że wiele osób spojrzy na te kolory i krzyknie "Och nie! Na pewno są za ciepłe!". Zapewniam Was - tak nie jest. Te brązy są bardzo naturalne, świetnie sprawdzając się przy makijażu. Pamiętajcie, że oddanie koloru na zdjęciach zawsze jest bardzo trudne.
Wiele osób przecenia jasność i chłodność swojej karnacji. Jestem w stanie wymienić chyba jedną osobę, dla której prawdopodobnie oba te kolory byłyby za ciepłe (Arsenic - wiesz, że piszę o Tobie). Musimy pamiętać jak świetną formułę mają te produkty. Tak dobrze się rozcierają, że możemy uzyskać efekt od mocnego brązu po szczyptę ledwo widocznego cienia. Więc spokojnie, Wasza karnacja świetnie przyjmie te kolory.
101 Highlight to bardzo jasny cytrynowy kolor - geniusz przy konturowaniu nosa, dodawania objętości policzkom, a przede wszystkim rozjaśnianiu obszaru pod oczami. Nie ma w sobie połysku, więc nie musimy martwić się niechcianym błyszczeniem.
Champagne to chłodnawy rozświetlacz, którym możemy uzyskać piękny, bardzo popularny "strobing" gdzie tylko czujemy potrzebę: na łuku brwiowym, na policzkach, nad ustami, w wewnętrznym kąciku oka. Gdzie tylko czujecie, że błysk jest Wam potrzebny w życiu. Przypomina mi swoim wykończeniem High Beam marki Benefit, więc może służyć jako ciekawy, tani zamiennik tego produktu.
Nie chcę Was tutaj uczyć konturowania - taka lekcja byłaby bardzo długa i skomplikowana. Kto wie, może kiedyś napiszę swoje trzy grosze w temacie. Dzisiaj możecie zobaczyć cały proces mojego stosowania tych właśnie kredek przy mocno konturowanym makijażu.
101 Highlight stosuję przed nałożeniem podkładu w miejscach, które zobaczycie na zdjęciu. Na to aplikuję podkład i dopiero wtedy przechodzę do konturowania cieniem. Zaczynam od jaśniejszego 102 Bronze, a po jego roztarciu dodaję trochę głębi policzkom i skronim przy pomocy 103 Contour. Przy rozcieraniu brązu używam mojego nowego ukochanego pędzla z AVONu. Jeśli Was to ciekawi - nie konturuję jakoś mocno swojego nosa. Boki konturuję "brudnym" pędzlem po wykonturowaniu reszty twarzy.
Kliknij jeśli potrzebujesz ZOOM |
Kredki możecie kupić w sklepie internetowym HEAN, w drogeriach z listy dystrybutorów, ale pewnie pojawią się w popularnych sklepach internetowym z kosmetykami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz