Dawno, dawno temu żyła sobie Kuna Domowa z TeŻetem. Bardzo się kochali, ale chcieli mieć kotka...
Tak zaczęłaby się ta bajka, gdybym miała ją spisać. Ale to nie bajka, a też troszkę historia dla dorosłych, więc zastrzegę na wstępie:
TYLKO 18+ :3
Historia zaczęła się dokładnie w taki sposób. Postanowiliśmy, że weźmiemy pod opiekę jakiegoś małego, puszystego słodziaka. Chwile się to odkładało w czasie, ponieważ planowaliśmy zmieniać mieszkanie. Lokum pozostało bez zmian, a kotek się nie pojawiał...
Aż tu nagle, zwiedzając internety, trafiłam na pewne ogłoszenie...
"Pewna klimatyczna znajoma ma do wydania 8 bardzo klimatycznych kociaków.
Jeśli nie masz jeszcze kota możesz sprawić sobie oryginalnego SinKota.
SinKoty można odbierać w Warszawie. Obecnie 8 klimatycznych SinKotów
szuka właścicieli."
Otóż okazało się, że dziewczyna miała masę kotków, z dwóch miotów dzikich matek, które przypadkiem się do niej przypałętały... Kotki musiały znaleźć właścicieli - inaczej nie byłoby wyjścia i poszły by do schroniska. Małe kociaki nie mają szans w takim środowisku, zwykle kończy się to dla nich bardzo źle...
Czym jest SinClub? "SinClub to grupa, na którą składają się fetyszyści i miłośnicy praktyk
BDSM. Naszym głównym celem jest zamienianie wirtualnych znajomości w
rzeczywiste, podczas organizowanych przez nas klimatycznych spotkań.". I to właśnie Ci "źli" i "zboczeni" ludzie, zorganizowali mega cudowną akcję od której robi się aż ciepło na serduszku. Szukali domów dla malutkich kotków... :3
Od razu padło hasło: "Kochanie zobacz! Ktoś oddaje kotki w Warszawie! Który Ci się podobają? Bierzemy?". Obejrzał, powiedział żeby brać i zaklepałam nam słodką koteczkę!
 |
Wersja MINI; źródło: https://www.facebook.com/sinkoty |
 |
Wersja MAXI MINI; źródło: https://www.facebook.com/sinkoty |
Czas mijał, my czekaliśmy aż nasza kluseczka podrośnie...
Minęło trochę czasu, skontaktowałam się z właścicielką - okazało się, że kotka choć mała, to ona już może nam ją przekazać. A tak w ogóle, że nasza kicia ma jajeczka i czy nam to przeszkadza. Ja tam od razu sobie powiedziałam, że nawet jak będzie kocurek to będę kochać jak swoje. Umówiliśmy się na odbiór, w pamiętną sobotę 3 sierpnia...
Poszliśmy do umówionego miejsca z transporterkiem - ja pełna emocji: rozdygotana, zestrachana, szczęśliwa i na skraju płaczu. Tak właśnie działają na mnie małe, biedne kotki. Trochę wstyd się przyznać, ale to prawda. Już trzymamy naszego słodziaka w rękach, już wkładamy go do domku, jakiś casual talk się odbywa przy okazji, a tu okazuje się, że jeden kociak został do oddania... Rodzony braciszek naszego, podobny zresztą. I czy może nie chcielibyśmy dwóch. Ja od początku myślałam nad dwoma, ale decyzja należała do TeŻeta. Popatrzył, pomyślał chwile. Jak skończyła się ta historia?
Łatwo się domyślić - wzięliśmy dwa! I tak pojawili się w naszym życiu Dżerzej i Louis herbu SinStar :3 Teraz umilają nam życie, rozpuszczają serduszka i sprawiają, że nie chcemy się od nich odkleić... Zapewne jeszcze nie raz i nie dwa się tutaj pojawią. To moje i TeŻeta oczka w głowie!
W ogóle cała akcja Sin Kotowa miała nawet swoich sponsorów! Każdy kto adoptował kotka dostawał "obrożoletkę": specjalne obroże, wyprodukowane przez firmę
MasterColt - a z racji tego, że kotki obróżek nie lubią to właściciele mogą mieć nowe bransoletki :3 Ja mam aż 2!
Tak, tak - teraz ja i TeŻet jesteśmy oficjalnie fajni :D
Dlatego chciałabym podziękować wszystkim osobom i firmom, które postanowiły pomóc:
Wchodząc do tych sklepów znajdziecie różne ciekawe zabawki w klimacie, a jeszcze będziecie wiedzieć, że wspomogli bandę kociaków!
Anonimowy darczyńca ufundował koci drapak, który wylądował u mnie w domu. W zamian
prosił jedynie, aby nazwać kotka SinStar i zrobić z niego
prawdziwą gwiazdę - dlatego też kotki są herbu SinStar. A ja mam dodatkową motywację, żeby wrzucać ich zdjęcia na bloga :3
 |
W środku mój popisowy numer: usta żaby |
Właściwie po co to wszystko opisuje?
Bo chcę się pochwalić kotkami? No pewnie, ale nie tylko to.
Po pierwsze chcę podziękować za całą akcję. Każdy kto pomaga zwierzętom znajdować domy to złoty człowiek! Dlatego zasługują na każdą pochwałę, nawet tak mało znaczącą jak moja tutaj. Nie chcę myśleć, co mogłoby się stać z moimi misiami, gdyby skończyły w dziczy albo w schronisku...
Po drugie - są kolejne Sin Koty szukające kochającego domków! I są równie piękne jak moje (wiadomo, moje są najpiękniejsze na świecie).
 |
źródło: https://www.facebook.com/sinkoty |
Pędźcie! Weźcie jednego! Albo najlepiej weźcie dwa! Ja zawsze miałam jednego kota w domu. Teraz mam dwa i widzę jak ogromną radość mają ze swojego towarzystwa, a roboty i karmienia tyle samo.
 |
Od lewej: Dżerzej, Louis |
A ja kończę tego posta, aby nakarmić moje pysie i wyściskać je milion razy, że są tutaj ze mną :3