Tego o czym będę pisać nikt nie powinien się przesadnie wstydzić - jest to niezdrowe i męczące. Drzwi do wszystkiego używanego poniżej pasa (i nie mówię o nogach) zostały otwarte już dawno temu, dlatego nikogo to nie powinno oburzać. Obskakiwaliśmy już seks-żele, moon cupy czy podpaski. Ja jestem tylko płotką w tej kategorii.
Ale zanim te wszystkie inne gadżety będą nam potrzebne to zawsze higiena ponad wszystko! Dlatego przywitajcie SYLVECO gorącymi brawami!
Łagodny żel do higieny intymnej, który wypuściła nasza polska, naturalna marka, był czymś na czym zawiesiłam oko już dawno temu. Znalezienie dobrego produktu z kategorii mycia tego co mamy między nogami jest nie łatwe. Zwykle spełnia się zasada: albo tanie i byle jakie, albo naturalne i drogie. Niestety nawet na rynku aptecznym (aptekowym?) produkty zwykle mają byle jakie składniki myjące, trochę kwasu mlekowego i tyle. Przysłowiowa bida z nyndzą. Akurat do mycia mojej [tu wstawcie dowolne używane przez Was określenie tej części ciała] wolę używać czegoś delikatnego i skutecznego zarazem.
Ktoś z SYLVECO najwyraźniej wyczuł moje myśli i stworzył ten cudowny kosmetyk.
W tradycyjnej dla marki buteleczce z pompką o pojemności 150 ml, znajdziemy rzadki, lekko żółtawy żel. Nie za dużo, nie za mało - jak w sam raz. Osobiście jestem fanką ich designu - prosty, skromny, przejrzysty. Widzisz produkt i już wiesz jaki jest charakter marki. Dodatkowo kupując coś od nich, przynajmniej nie przejedziesz się, że to tylko czcze obietnice!
Staram się unikać wklejania opisu producenta, ale tutaj jednak go wkleję, bo wydaje mi się być kluczowy:
"Hypoalergiczny,
łagodny żel do codziennej pielęgnacji, pozwala utrzymać fizjologiczną
równowagę skóry i błon śluzowych miejsc intymnych. Zawiera bardzo
delikatne, ale jednocześnie skuteczne składniki myjące. Gliceryna i
panthenol zapobiegają wysuszeniu, koją i łagodzą. Ekstrakty z kory dębu i babki lancetowatej działają przeciwzapalnie, ściągająco i antyseptycznie. Kwas mlekowy zapewnia odpowiednio niskie pH (3.9),
przywraca naturalną mikroflorę bakteryjną, zmniejszając ryzyko infekcji
i chroniąc przed podrażnieniami. Żel stosowany regularnie zapewnia
uczucie czystości, świeżości i komfortu. Produkt przebadany dermatologicznie. Posiada delikatny zapach szałwii muszkatołowej."
Specjalnie podkreśliłam wymienione przez producenta składniki, które chwali. Wiecie dlaczego? Bo czytając skład w produkcie SYLVECO jednego możemy być pewni - nigdy nie kłamią i nie kombinują. Nie dla nich zagrywki w stylu "Ten produkt ma zajebisty olej! Co z tego, że daliśmy go mniej niż konserwantu! I tak się pochwalimy!".
Wchodząc na stronę producenta, nie musimy nawet silić się na tłumaczenie składu, bo on zrobił to za nas!
"Woda,
Glukozyd laurylowy,
Gliceryna,
Kwas mlekowy,
Betaina kokamidopropylowa,
Ekstrakt z kory dębu,
Ekstrakt z babki lancetowatej,
Panthenol,
Glukozyd kokosowy,
Oleinian glicerolu,
Benzoesan sodu,
Olejek z szałwii muszkatołowej". Jeśli chcecie dokładnie zgłębić każdy ze składników, to serio zapraszam na ich stronę. Tam można poczytać o każdym z nich więcej info.
Tak dla ozdoby, macie rycinę! [źródło:pl.wikipedia.org/wiki/Babka_lancetowata] |
Obcykany człowiek patrzy na skład i mówi WOW. Jest dokładnie tak jak
obiecuje producent. Nie jest to jakiś PRowy bełkot tylko szczera prawda.
Strasznie cieszy mnie użycie ekstraktu z kory dębu oraz babki lancetowatej. To dopiero jest powrót to natury! Po co szukać w dziwnych miejscach, jeśli to co dobre mamy pod nosem. Aż na myśl powraca jak bumerang: "To co nasze jest najlepsze, jest bo nasze jest!". (Wiem, że patent z babką używany był nie tylko w Polsce, ale nie odbierajcie mi radochy)
No dobra, pieję tutaj nad kosmetykiem i pieję, a ani słowa nie powiedziałam, jak się sprawdza. Silly me!
Żel jest rzadki i słabo się pieni. Właściwie to prawie w ogóle się nie pieni. W tym przypadku lata mi to koło, nomen omen, ogona. Rzekomy zapach szałwii muszkatołowej dla mojego nosa nie istnieje, ale wydaje mi się, że niewiele tracę. Wydajność jest bardzo dobra. Po 1,5 miesiąca codziennego używania zeszła mi niecała połowa produktu.
Efekty? Świetnie myje, nie wysusza i łagodzi podrażnienia. Jakkolwiek te hasła brzmią banalnie, ale tak najbardziej ogólnikowo mogę opisać swoje odczucia, nie wdając się w krępujące dla nas wszystkich szczegóły. Dodam jeszcze, że zdarzyło mi się użyć tego żelu do umycia twarzy - sprawdza się w tej roli doskonale! Dzięki temu może być jeszcze bardziej praktyczny, bo w końcu to jeden produkt do co najmniej dwóch części ciała.
Wisienką na torcie jest cena. W sklepie internetowym cena tego produktu to jedyne 16,48 zł! Jak ja kocham dawać takie dobre informacje!
Zapamiętam. Znaczy postaram się, bo ja żele do higieny zużywam wieeeeki (jakby nie patrzeć - mały obszar do mycia ;D), a obecnego mam jeszcze połowę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie zawsze używa się wieki, szczególnie że zwykle mają całkiem duże butle. Ale ja wole mniej, a lepiej - i tak wychodzi tanio jak barszcz :P
UsuńSylveco to obecnie jedna z moich ulubionych marek ;) Są rewelacyjni ;) Muszę spróbować tego żelu, bo w tej kategorii na prawdę ciężko o coś dobrego.
OdpowiedzUsuńNo dokładnie! Straszna bida na rynku, nic ciekawego nie było. Ale SYLVECO nie zawodzi.
Usuńten żel chodzi za mną już od dłuższego czasu i z pewnością po niego sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńOoo widzę, że żel jest godny uwagi i jeszcze do mycia twarzy się nadaje. To chyba podobnie jak Facelle (który mam), chociaż tego do twarzy jeszcze nie próbowałam. Może zacznę, bo też już dość długo go zużywam. A chętnie wypróbowałabym ten z Sylveco, bo ogólnie lubię ich kosmetyki. Jeszcze nie trafiłam na bubla. :)
OdpowiedzUsuńZapragnęłam go... Powiadasz do twarzy też dobry - to koniecznie muszę wypróbować, i tymiankowy też, choć z tego co czytałam, pachnie jak pizza ;)
OdpowiedzUsuńJa nie będę zdradzać jak w moim mniemaniu pachnie tymiankowy :P Prawdą jest, że pachnie najprawdziwszym tymiankiem, a ten zapach w mojej palecie należy raczej do tych wytrawnych.
UsuńTen żel do higieny intymnej jest świetny do twarzy! Sprawdził mi się na wyjeździe genialnie. I dla mojego nosa nie ma zapachu.