Czy kocimiętka działa na Kuny? Szczerze powiedziawszy to nie mam zielonego pojęcia. Na jednego konkretnego osobnika działa mięta. Słodka, cukrowa - jak cukierkowe miętówki.
I tym jednym osobnikiem jestem ja.
(Na Louisa po prostu działa krzesło postawione w innym miejscu niż dotychczas)
W końcu mamy kalendarzowe lato. Po roku czekania wszyscy oficjalnie doczekaliśmy się tego cudownego okresu. Pozostaje nam wierzyć w to, że chociaż kilka tygodni będzie słonecznych i gorących - oczywiście najlepiej w momencie, kiedy mamy urlop.
Kiedy myślę orzeźwienie to myślę mięta w każdej formie. Więc dlaczego nie w formie balsamu i żelu pod prysznic? I to jeszcze naturalnego? Pomyślcie o cudownym, letnim prysznicu, który wreszcie studzi trochę naszą temperaturę... Do tego aromat mięty...
Naprzeciw temu marzeniu, ku mojemu zaskoczeniu, wyszła ponownie polska, naturalna
marka SYLVECO. Stworzyła przy tym boskie kombo, które tego lata wygrywać
będzie w mojej łazience.
W dwóch 300 ml butelkach znajdują się Kojący balsam do ciała oraz Delikatny żel do ciała. Pojemność taka jest klasyką przy dużych produktach tej marki. Balsam dodatkowo posiada pompkę, która ułatwia nam sprawną aplikację. Jak zawsze na opakowaniach mamy cudne ryciny, pokazujące kluczową roślinę w kosmetyku. Zawsze będę powtarzać, że uwielbiam estetykę ich produktów. Prosto i zgrabnie, z dodatkiem pięknych grafik niczym ze starej encyklopedii ziół.
Zanim do działania - rozłóżmy składy na części pierwsze. Marka zawsze ułatwia nam życie, bo sama na swojej stronie tłumaczy każdy z produktów i jego działanie.
kliknij, żeby powiększyć! |
kliknij, żeby powiększyć! |
Tłumaczenie INCI wg. SYLVECO:
Woda,
Glukozyd laurylowy,
Betaina kokamidopropylowa,
Gliceryna,
Glukozyd kokosowy,
Panthenol,
Guma guar,
Kwas mlekowy,
Alantoina,
Benzoesan sodu,
Olejek miętowy
Tłumaczenie INCI wg. SYLVECO:
Woda,
Olej z pestek winogron,
Triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego,
Gliceryna,
Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,
Stearynian glicerolu,
Kwas stearynowy,
Alkohol cetylostearylowy,
Ekstrakt z krwawnika pospolitego,
Witamina E,
Olejek miętowy,
Alkohol benzylowy,
Betulina,
Ekstrakt z aloesu,
Guma ksantanowa,
Kwas dehydrooctowy
Żel pod prysznic, poza naturalnymi składnikami spieniającymi jest wręcz wypchany dobrościami - gliceryna, pantenol, kwas mlekowy, alantoina, no i oczywiście olejek z mięty pieprzowej. Mało tak bogatych żeli pod prysznic można na rynku spotkać, oj mało... Większość z tych składników ma działanie silnie nawilżające, pozostałe działają łagodząco na nasze ciało.
Siłą rzeczy skład balsamu do ciała jest bardziej złożony. I tutaj nie zabrakło składników łagodzących, pielęgnujących i nawilżających tj. gliceryna, ekstrakt z krwawnika pospolitego, ekstrakt z aloesu, olej z winogron.
To właśnie Krwawnik jest kluczowym składnikiem w tym smarowidle. "Substancje aktywne przyspieszają odnowę skóry, łagodzą swędzenie, chronią przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Ekstrakt wykazuje właściwości kojące, ściągające i antyseptyczne" - brzmi nieźle, prawda? Ciekawi Was czy coś z tego odczułam u siebie? Doczytajcie do końca!
Pojawia się również flagowy składnik marki czyli BETULINA. Czymże ona jest?
"Ekstrakt z kory brzozy to mieszanina betuliny (>95%), kwasu betulinowego oraz lupeolu. Zawiera ponadto kwas oleanolowy, kwasy fenolowe (chlorogenowy, kawowy) oraz skondensowane katechiny. Betulina jest związkiem znanym od ponad 200 lat.
Składy składami, nie każdego aż tak interesują (chociaż powinny!) - co takiego znajdziemy w tych butelkach?
Żel ma dosyć rzadką konsystencję i wygląda na lekko mętny, jednak po wylaniu na rękę w ogóle tego nie zauważymy. Jest bardzo śliski kiedy rozprowadzimy go na mokrej skórze i jak się długo będziemy "masować" to uda się go spienić. Przy bardzo szybkim prysznicu raczej się tylko zemulguje.
Balsam za to jest... jak balsam. Szczerze mówiąc nie doszukam się tutaj jakiejś głębszej filozofii. Nie należy do tego z gatunku lejących, to na pewno. Nie klei się na skórze i szybko wchłania.
Siłą rzeczy skład balsamu do ciała jest bardziej złożony. I tutaj nie zabrakło składników łagodzących, pielęgnujących i nawilżających tj. gliceryna, ekstrakt z krwawnika pospolitego, ekstrakt z aloesu, olej z winogron.
To właśnie Krwawnik jest kluczowym składnikiem w tym smarowidle. "Substancje aktywne przyspieszają odnowę skóry, łagodzą swędzenie, chronią przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Ekstrakt wykazuje właściwości kojące, ściągające i antyseptyczne" - brzmi nieźle, prawda? Ciekawi Was czy coś z tego odczułam u siebie? Doczytajcie do końca!
Pojawia się również flagowy składnik marki czyli BETULINA. Czymże ona jest?
źródło: sylveco.pl |
"Ekstrakt z kory brzozy to mieszanina betuliny (>95%), kwasu betulinowego oraz lupeolu. Zawiera ponadto kwas oleanolowy, kwasy fenolowe (chlorogenowy, kawowy) oraz skondensowane katechiny. Betulina jest związkiem znanym od ponad 200 lat.
- Jest naturalnym antyoksydantem, chroni skórę przed wolnymi rodnikami i czynnikami rakotwórczymi oraz przyśpieszającymi starzenie.
- W przypadku atopowego zapalenia skóry oraz łuszczycy zmniejsza zmiany skórne, obrzęki oraz likwiduje objawy świądu.
- Silnie pobudza syntezę kolagenu i elastyny w skórze, a także reguluje gospodarkę lipidową i wodną skóry, zapobiega więc powstawaniu cellulitu, poprawia jej ukrwienie i koloryt.
- Jest wykorzystywana w leczeniu przewlekłych wyprysków (egzema) oraz trądziku pospolitego, różowatego i sterydowego."
Składy składami, nie każdego aż tak interesują (chociaż powinny!) - co takiego znajdziemy w tych butelkach?
Żel ma dosyć rzadką konsystencję i wygląda na lekko mętny, jednak po wylaniu na rękę w ogóle tego nie zauważymy. Jest bardzo śliski kiedy rozprowadzimy go na mokrej skórze i jak się długo będziemy "masować" to uda się go spienić. Przy bardzo szybkim prysznicu raczej się tylko zemulguje.
Balsam za to jest... jak balsam. Szczerze mówiąc nie doszukam się tutaj jakiejś głębszej filozofii. Nie należy do tego z gatunku lejących, to na pewno. Nie klei się na skórze i szybko wchłania.
Najważniejsze są jednak dwie rzeczy - zapach i efekt na skórze.
To co daje mojemu nosowi ten zestaw, który jest w tej samej "linii zapachowej", to idealna kombinacja letnia. Oba kosmetyki pachną fenomenalną, cukierkową miętą. Czuć, że pochodzi on z naturalnego olejku miętowego, ale ma w sobie pewne słodkie "podbicie". Z nieskrywaną przyjemnością co rano używam tego kombo - pomaga delikatnie rozbudzić się nawet po najgorszej nocy!
Balsam leciutko chłodzi naszą skórę, ale co najważniejsze - pięknie nawilża. W połączeniu z żelem, który nie wysusza mamy ratunek na lato dla każdego! Nie będzie ryzyka tłustości w ciągu dnia, ale skóra od razu lepiej się poczuje bo mocnym słońcu i suchym powietrzu. UWAGA POSIADACZKI KROSTEK NA RAMIONACH! Ten duet już po tygodniu używania zdecydowanie zmniejszył u mnie ich widoczność oraz "chropowatość"! Podejrzewam, że jest to zmasowane działanie naturalnego, delikatnego żelu (który nie podrażnia/wysusza) z całą mocą składników, które można znaleźć w balsamie!
właśnie się zastanawiam co zakupić z Sylveco, póki co miałam lekki krem brzozowy i dwie pomadki.
OdpowiedzUsuńJuz wiem ze chce je mieć ! Ja ostatnio choruje na ich wszystkie kosmetyki <3 więc ten nowy płyn micelarny o którym wczoraj napisali tez będzie moj <3 a ten duet dla tego zapachu kupie <3 bo przecież jeśli działają to było wiadome : p to jeszcze zapaaaaach!
OdpowiedzUsuńSzykuję się do zamówienia ich produktów, ten set też wrzucę do koszyka - po pierwsze, uwielbiam miętę, po drugie - mam problem z krostkami na ramionach. ;)
OdpowiedzUsuńokk, przekonałaś mnie, w sumie za bardzo nie musiałaś bo jak na razie wszystko co mam od Sylveco kocham miłością wielką, jednak nad balsamem i żelem się wąchałam, teraz wiem że nie potrzebnie i to właśnie te produkty kupię sobie za zdane egzaminy zawodowe :)
OdpowiedzUsuńjakie piękne zdjęcie z kocurasem :D mam ogromną chrapkę na kosmetyki sylveco :)
OdpowiedzUsuńMoja lista zakupowa kosmetyków Sylveco ostatnio ciągle się powiększa :) Najpierw dwa szampony, tonik hibiskusowy, teraz mam tez ochotę na balsam i żel ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że duet godny uwagi. Na balsam się raczej nie skuszę, bo mam kilka smarowideł w zapasie, ale żel z pewnością jeszcze tego lata zagości w mojej łazience. :)
OdpowiedzUsuńCukierkowe miętówki mówisz ? Znów czuję się skuszona, już wyobrażam sobie to uczucie orzeźwienia po kąpieli, dodatkowo mam problem z rogowaceniem okołomieszkowym na ramionach, więc korzyść z posiadania tego duetu byłaby podwójna :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Wreszcie żel pod prysznic bez sles-u, a jeśli do tego w komplecie dochodzi balsam o super składzie - to nic, tylko kupować! Ciekawa jestem tego miętowego zapachu bardzo.
OdpowiedzUsuńW sklepie zielarskim obok mnie ostatnio jest akcja tej firmy, dają próbki, analizują stan cery. Próbki wzięłam i zobaczymy czy mnie zachwycą.
OdpowiedzUsuńFajny duet :-) chętnie bym go wypróbowała ;-)
OdpowiedzUsuń