poniedziałek, 11 stycznia 2016

Naturalne farbowanie - Henna Khadi Jasny Brąz


Ten post powinien zacząć się słowami: NIE JESTEM WŁOSOMANIACZKĄ. 

Jednak odkąd moje włosy osiągnęły pewną długość, której w dodatku nie zamierzam póki co skracać, ich wygląd zaczął mnie bardziej interesować. Moje łombre zaczęło mnie nudzić, więc poszukiwałam zdrowego rozwiązania koloryzacji. Po rozpatrzeniu za i przeciw zdecydowałam się na Hennę Khadi.


Ostatni raz henna na mojej głowie wylądowała jakieś 2,5 roku temu, kiedy wypróbowałam na sobie CACA BRUN z LUSHa - nie była to jednak tradycyjna, czysto proszkowa mieszanka. Z takową nigdy nie miałam doświadczenia na swoich własnych włosach. Moja mama używa Henny już od lat i od dłuższego czasu jest to właśnie Khadi.

Analiza kolorystyczna zrobiona przez Arsenic zainspirowała mnie, żeby podkręcić troszkę kolor moich włosów. Ponieważ jestem "ciepłym typem" i chciałam nadal pozostać przy brązie, wybrałam odcień Jasny Brąz.

Naturalna farba ziołowa do włosów. Nadaje włosom odcień jasnego, ciepłego brązu. Pokrywa siwe włosy za pierwszym razem, nie wymaga koloryzacji dwustopniowej. Już po pierwszym farbowaniu włosy są intensywnie wzmocnione, wyraźnie odżywione i pogrubione.

Farb Khadi można używać tak często, jak zajdzie potrzeba. Nie zawierają chemicznych składników, zatem nie niszczą struktury włosa. Farbując włosy co 3-4 tygodnie nie musisz się martwić, że im szkodzisz. Farby Khadi zawierają również zioła ajurwedyjskie, które poprawiają ogólny stan włosów i zwiększają objętość.

Masa netto: 100g

Skład: Indigofera Tinctoria (Indigo), Lawsonia Inermis (Henna), Emblica Officinalis (Amla), Eclipta Alba (Bhringaraj), Azadirachta Indica (Neem)


Henna dzieli ludzi na dwa obozy:
"Henna nabudowuje się we włosach i to jest złe!"
"Henna nabudowuje się we włosach i to jest dobre!"


Bądź mądry i pisz wiersze... Ja wiedziałam, że mojej mamie po której odziedziczyłam włosy, henna nigdy nie zaszkodziła w żaden sposób. Po poprzednim naturalnym farbowaniu, nie miałam problemu w użyciem tradycyjnej farby. Nie wychodził mi żaden zielony kolor albo jakieś inne kwiatki.


Moje włosy przed farbowaniem były rozjaśnione na dole, zaś na górze prezentowały swój naturalny kolor. Niestety któreś z rzędu rozjaśnianie mocno wpłynęło na wygląd końcówek, mimo że były regularnie podcinane. Chciałam, żeby henna nabudowała się w moich włosach, żeby dodała im trochę mocy sprawczej, połysku i w ogóle efektu "WOW" - skoro zapuściłam je już tak bardzo, ich powierzchnia zobowiązywała mnie do tego, żeby stały się dodatkową ozdobą mojej twarzy.


Przygotowanie i sam proces aplikacji nie jest skomplikowany. W zależności od koloru mieszanki Khadi, zależy zalać ją wodą od gorącej to ciepłej, do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Wszystko jest oczywiście dokładnie napisane na dołączonej instrukcji. Jeśli zastanawiacie się jaką ilość potrzebujecie - to trudne pytanie. Ja rozrobiłam całe opakowanie, bo taka ilość miała być odpowiednia dla włosów do ramion. Ile jednak faktycznie jej zużyłam przeczytacie poniżej. Moje cienkie sięgają do łopatek, więc obawiałam się troszkę za małej ilości.

Wiele osób obawia się zapachu ziołowych, hennowych farb. Prawda jest taka, że faktycznie pachną jak bliżej niedookreślone, suszone zielsko. Dla mnie to przyjemny zapach, bo przypomina mi prawdziwą zieloną herbatę Matchę. Jest jednak dosyć intensywny, więc nie daję Wam gwarancji przyjemności.

Hennę zawsze nakładamy na czyste, świeżo umyte włosy. Czekamy, aż jej temperatura pozwoli na wytrzymanie nałożenia i lecimy z koksem. Ponieważ nie umiem nałożyć jej samodzielnie, zawsze pomaga mi w tym TeŻet (który traktuje to jako swój punkt honoru). Z ilości 100 gramów wyszło nam dużo za dużo farby na moje włosy - byliśmy w stanie nawalić jej "na grubo" i jeszcze sporo zostało. Myślę, że spokojnie 80 gramów byłoby dla mnie enough.


Całość zielonej papy na głowie owinęliśmy folią spożywczą, a na wierzch nałożyłam dołączony do pudełka czepek. Według instrukcji z henną Khadi należy siedzieć od 30 minut do 2 godzin. Czytałam już legendy, gdzie dziewczyny siedzą z nią cały dzień. Ja bym chyba przez tyle godzin dostała pierdolca. Ostatecznie wytrzymałam 3 godziny, co traktuję jako osiągnięcie.

Faktem jest, że farbowanie henną może wymagać od nas odrobiny miłości. Czas trzymania na głowie jest zdecydowanie wydłużony względem chemicznej farby. Po spłukaniu henny należy nie myć włosów przez 48 godzin. Tyle czasu potrzebują zioła, aby pokazać cały potencjał koloru na włosach. Ja ostatecznie włosy umyłam po niecałych 24 godzinach. Efekt po tym czasie wyglądał następująco:

Sir Louis nie używał henny
Kolor nie jest jasnym brązem, ale faktycznie ma ciepłą tonację. Tam gdzie moje włosy miały swój naturalny, "ciemny" kolor efekt wyszedł kasztanowy. Rozjaśnione włosy uzyskały odpowiednio jaśniejszy odcień. Na zdjęciach wyglądają całkiem rudo, aczkolwiek taki efekt widać tylko w pełnym słońcu.


Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona z efektu. Kolor wyszedł inaczej niż się tego spodziewałam, ale tak przypadł mi do gustu, że na pewno powtórzę to farbowanie jak tylko będę potrzebować.

Czy poczułam różnicę w "grubości" włosów? W końcu taki efekt ma dawać maseczka z henny na włosach, a z każdym kolejnym użyciem właściwość ta ma się pogłębiać. Po jednym farbowaniu mogę stwierdzić - tak, czuję różnicę. Oczywiście nie mam nagle włosów niewyobrażalnej grubości, ale zyskały one pewną jędrność, której nie miały. Bardziej czuję je w rękach niż przed farbowaniem, inaczej reagują na odżywki czy maseczki. Plus mają piękny połysk, którego brakowało im od dawna. Dostały naprawdę mocnego kopa.

Sumując korzyści, jakie dla moich włosów przyniosło dopiero pierwsze farbowanie henną Khadi, wiem jedno - na pewno je powtórzę. I zrobię to napewno tak szybko, jak tylko będę potrzebować. Planuję nawet utrzymać ten look kolorystyczny to ślubu, więc myślę, że dla wielu osób to już o czymś świadczy. Hennie mówię zdecydowane TAK! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz