niedziela, 28 października 2012

GIVEAWAY! - Ptasio-różany wisiorek i pierścionek


Tak jak obiecałam i planowałam dzisiaj rozpoczynamy

GIVEAWAY (zwany też Candy, Rozdawnictwem i innymi ciekawymi określeniami ;)

Od jakiegoś czasu już próbowałam zrobić wisiorek ze szklanym kaboszonem. Coś jednak zawsze nie wychodziło, ale ostatnio wreszcie dałam radę zrobić wszystko idealnie! Postanowiłam, że podzielę się z wami moim sukcesem, oddając ten wisiorek, z łańcuszkiem oraz regulowanym pierścionkiem do kompletu.


Wszystko jest w kolorze starego złota (czy może brązu?). Łańcuszek ma długość ok. 55 cm, zapięcie, i dodatkową regulację o długości 5 cm. Do łańcuszka przyczepiony jest ptaszek oraz różyczka :)


Samą zawieszkę można zdjąć z łańcuszka. Kaboszon ma średnicę 2 cm, a cały wisiorek ma 3,5 cm.


W komplecie znajduje się również pierścionek, również w kolorze starego złota, regulowany. Przymocowaną ma taką samą różyczkę jak łańcuszek :)


Co należy zrobić, aby wygrać ten zestaw? Każdy możliwość zdobycia 2 szans. 

 Pierwsza szansa (dla osób posiadających bloga):

- skomentować tego posta
- dodać do obserwowanych tego bloga
- umieścić informację o candy wraz z poniższym obrazkiem na swoim blogu
- i tyle!


Druga szansa (dla fejsbukowiczów):

- polubić profil kuny domowej na fejsbuku
- udostępnić wpis dotyczący tego posta na Facebooku - zaczyna się od słów "Giveaway na blogu! Oto post do udostępniania!"
- i tyle!

Każdy kto ma możliwość, może jednocześnie zgłosić się na dwa sposoby, dając sobie w ten sposób 2 szanse :) Zgłoszenia będę zbierać do końca 15.11, zaś wyniki losowania ogłoszę najprawdopodobniej 17.11.

 Zapraszam do udziału i powodzenia!

sobota, 27 października 2012

{ TUTORIAL / DIY } - Naprawa pokruszonych cieni

Niestety dzisiejsza pogoda (szaro ze śniegiem non stop) uniemożliwiła mi przygotowanie zdjęć do tutoriala o który prosiła mnie Agata. Mam zamiar nadrobić to w przyszłym tygodniu. Póki co będę trzymać się nowej tematyki bloga, czyli makijażu.

Postanowiłam podzielić się czymś, co sama przetestowałam. Wiem, że tego typu tutoriale znalazły się na wielu blogach, ale taka wiedza powinna docierać w jak najszersze regiony ;)

{ TUTORIAL / DIY } - Naprawa pokruszonego cienia

Myślę, że nie jednej kobiecie zdarzyło się to o czym napisałam w tytule. Jeden niewłaściwy ruch, machnięcie ręką i ukochany (albo mniej ukochany) cień idzie w drobny mak. W takiej sytuacji mamy kilka opcji. Możemy używać pokruszonego cienia, choć bywa to niewygodne. Możemy wyrzucić go i kupić mowy - co nie zawsze jest możliwe, a poza tym kosztowne. Można go również "skleić". Naprawa w ten sposób jest łatwa i prosta. Czytałam, że niektóre cienie mogą po zabiegu być trochę słabsze lub lekko zmienić odcień. Ja zrobiłam tak z dwoma cieniami. Oba działają znów świetnie :)


{ MATERIAŁY }

  • Pokruszony cień - Rzecz oczywista ;) W tym przypadku cień marki INGLOT do paletek, ze starej edycji, kolor nr 60
  • Metalowe opakowanie od cienia
  • Spirytus salicylowy - Koszt niewielki, moja ogromna butelka kosztowała mnie mniej niż 5 zł
  • Miseczka, talerzyk - coś w czym będziemy mieszać cień. Na zdjęciu miseczka, ciemna w środku bo mieszam w niej zwykle hennę
  • Wykałaczki 
  • Mała łyżeczka
  • Kilka listków ręczników papierowych
Do dzieła!

Krok 1 


Zepsuty cień przekładamy do miseczki. Musimy go rozdrobnić na pył, bez grudek. Wygodnie robi się do łyżeczką. Podczas kruszenia może nam się wydawać, że mamy jeszcze jakieś grudki, ale cień pod wpływem gniecenia potrafi się lekko sprasować. Warto po prostu zamieszać delikatnie całość i zobaczyć jak wygląda sytuacja.



Krok 2

Dolewamy spirytus salicylowy. Najlepiej lać go po trochu. Mieszamy z cieniem. Powstałe "błotko" powinno być średnio rzadkie (to, które widać na zdjęciu wyszło trochę za rzadkie, ale i tak dało radę).

Na początku mieszania
Wymieszany dokładnie

Krok 3 

Przekładamy "błotko" do foremki. Tu lepiej jest mieć jakąś drobną łyżeczkę. Ułatwia ona przełożenie jak największej ilości. Po przełożeniu wygładzamy powierzchnię.


Wygładzone

Krok 4

Listek ręcznika papierowego składam kilka razu, po czym przyciskamy mocno cień. Czynność powtarzamy, aż ręcznik będzie suchy.



I tyle! Nasz cień jest już naprawiony i w jednym kawałku. Teraz wystarczy zostawić go na kilka godzin/dobę, żeby wysechł dokładnie z pozostałego alkoholu :) 

Gotowe!


Mam nadzieję, że komuś przydał się ten wpis. A jeśli nie teraz to w przyszłości, w razie awarii będzie wiedział co zrobić :)

Tyle na dziś. W niedalekiej przyszłości postanowiłam zrobię recenzję cieni, ale was pewnie bardziej zainteresuje craftowe CANDY, które umieszczę jutro!
Stay tuned!

środa, 24 października 2012

Nowy stary blog

Długo kręciłam się i kombinowałam jak żaba pod górkę co zrobić z blogiem. Czułam, że jego koncepcja się dla mnie wyczerpała, ja nie robię aż tak dużo rzeczy jak kiedyś. Przez długi czas myślałam, żeby zacząć coś nowego. Wreszcie zrozumiałam, że nie tędy droga. Kuno Domowo nie idź tą drogą! Nie rezygnuj z tego co zaczęłaś, co rozwijało się dobrze, a co porzuciłaś!

Oto odświeżona Kuna Domowa. Dopasowana do moich potrzeb i do tego czego chce! Wciąż trochę w trakcie pracy, ale jest! Jak widać zmienił się wygląd. Pojawiło się konto na Facebooku. Rozszerzył się też profil tego co tu będzie.

Nie każdy może wie, ale jestem zafascynowana makijażem od dawna (koniec 1 klasy liceum, więc.... parę lat). Uwielbiam malowanie ludzi, szeroko pojęte, choć z pewnym laickim i zdroworozsądkowym podejściem, które mam nadzieje będzie tutaj widoczne. Nie chcę poświęcać całego bloga na ten temat, bo zupełnie tego nie czuję. Ale z pewnością będę umieszczać różne posty w tej tematyce - jakieś proste tutoriale, ciekawe (ale nie drogie!) kosmetyki, może jakieś makijaże. To pokaże czas.

Pod hasłem everthing else znajdą się pewnie tutoriale maści wszelakiej. W lipcu wyprowadziłam się z rodzinnego miasta do Warszawy. W Olsztynie zostawiłam więc grono przyjaciół. Ci oto przyjaciele próbują wydobyć ode mnie wiedzę tajemną :P (pijawki wy małe wy). Połączę więc przyjemne z pożytecznym - będę odpowiadać na ich pytania tutaj.

Szeroko pojęte crafty (lubię to słowo, ale czasem wydaje mi się trochę... tandetne) nie idą w zapomnienie. Mam w głowie kilka pomysłów i ciągle zbieram się do rozszerzania swoich zdolności.

Tyle właściwie słowem wstępu. Podejrzewam, że zacznę od tematu nowego na blogu, czyli makijażu.

Tak więc zapraszam do lektury, która będzie się już tylko rozwijać!