Co jakiś czas na rynku pojawia się nowa, ekonomiczna marka, na którą każda szanująca się kolorówko-maniaczka rzuca się jak szczerbaty na suchary.
Ja starałam się temu opierać. Zwykle dlatego, że nie chciało mi się zamawiać czegoś w ciemno przez internet i posiadałam węża w kieszeni. Ale skoro nadarzyła się okazja, a TeŻet nawiedział Londyn, postanowiłam zażyczyć sobie użyteczną pamiątkę.
Czy MAKEUP REVOLUTION faktycznie jest rewolucją?
Marka MAKEUP REVOLUTION jest dosyć świeża na rynku. W UK pojawiła się ona w marcu lub maju tego roku, zaś u nas stała się popularna za sprawą prężnie rosnącego polskiego Fan Page'a - dodatkowo coraz więcej sklepów internetowych wprowadza ich kosmetyki do swojej oferty. Ich charakterystycznymi produktami są szminki, cienie lub róże w cenie 1£, czyli 5zł.
Inną popularną "innowacją" są kopie paletek cieni do powiek - inne opakowania, ale kolorystyka, wykończenia, a nawet układy kolorystyczne pozostają te same. Wśród tych dupe'ów (jak to mawiają zagramanicą) pojawiła się każda z wersji NAKED marki Urban Decay. Oryginalny Urban Decay to wydatek 54$. Jeśli więc istnieje możliwość wydania zamiast tego 4£ (20zł) musicie przyznać, że oferta może być kusząca.
Poprosiłam o nią TeŻeta, a ten w ramach niespodzianki przywiózł mi wszystkie 3 wersje. Dobrałam się do jednej i doszłam do wniosku, że mogę już wyrazić swoją nieskromną opinię na temat.
Paletka ICONIC 2 jest, jak możecie się domyślać, tańszą wersją NAKED 2. 12 niewielkich cieni zapakowane jest w proste, plastikowe opakowanie bez lusterka. Suma sumarum ważą one 14gramów, a z ciekawości skład możecie zobaczyć na zdjęciu. Nie ukrywam, już teraz widzę, że pudełko będzie skłonne do zarysowań. Generalnie wszystko jest bardzo proste i minimalistyczne.
Nie oceniajmy jednak książki po okładce, a cieni po pudełku.
Zanim zacznę opisywać swoje wrażenia muszę coś zaznaczyć: Nie miałam nigdy doczynienia z oryginalną paletką NAKED2. Widziałam ją raz na oczy, ale chyba nawet nie macałam. Tak więc będę odnosić się do wiedzy z internetów oraz tego czego doświadczyłam z tymi cieniami.
Ułożenie kolorystyczne jest dokładnie takie samo jak w "oryginale". Nie mamy tutaj jednak nazw kolorów, więc ja posłużę się numerkami.
1 - ciepły, matowy bardzo jasny beż
2 - ciepły, metaliczny jasny złoty
3 - chłodny, perłowy jasny beż
4 - ciepły, metaliczny miedziany
5 - chłodny, matowy średni brąz
6 - ciepły, metaliczny brąz
7 - ciepły, metaliczny średni beż
8 - chłodny, metaliczny, szarawy brąz
9 - chłodny, metaliczny beż
10 - ciepły, metaliczny, różowy rudy
11 - chłodny, perłowy czerwono-szary
12 - matowa czerń
Muszę przyznać, że jestem bardzo, ale to bardzo pozytywnie zaskoczona tą paletką! Wszystkie cienie świetnie się nakładają, mają przyjemną, ciut kremową konsystencję oraz pięknie prezentują się na powiekach. Mogą się ciut osypywać, ale to kwestia pędzla i masy różnych czynników. Moje ulubione kolory to 1, 7, 8, 9 oraz 11.
Dla mnie konsystencja cieni metalicznych wygrywa z paletkami Sleeka. Zawsze, gdy używałam mojego "Storma", musiałam pilnować się, żeby nie przesadzić w ilością. Tamte metaliki potrafiły się dziwnie "sklejać" na powiece, tworząc pomarszczenia, których naturalnie nie posiadam. Te z MAKEUP REVOLUTION są totalnie bezpieczne i bezproblemowe.
Jak zapewne widać na zdjęciach, kolory matowe nie mają aż tak wybitnej pigmentacji jak te perłowe czy metaliczne. Dla mnie to nie problem - mam masę innych matowych cieni w tych kolorach. Poza tym, tymi w paletce można świetnie budować intensywność. Sprawdzają się też świetnie do blendowania kolorów metalicznych.
Ich trwałość oceniłabym jako dobrą. Mówię tutaj oczywiście o cieniach nałożonych bez dodatkowej bazy. Nie rolowały mi się w załamaniu powieki, ale w ciągu dnia tracą na kolorze. Jeśli jednak używałam mojej najnowszej "bazy", czyli kredki AQUAMATIC marki MAKE UP FOR EVER, wtedy makijaż był idealny przez calutki dzień. Mimo ogromnych upałów!
Z jakiegoś powodu uważam, że te cienie są wyjątkowo "sexy" - nie jestem fanką tego określenia, ale jednak aż ciśnie mi się na usta. Jest coś w metalicznych kolorach, których odcienia nie da się do końca zdefiniować. Masa możliwości makijażu na dzień i wieczór. Zawsze w oryginalnych, przyciągających uwagę odcieniach.
Tutaj na powiece użyłam kolorów nr 8 i 7, które rozblendowałam nr 1 na załamaniu oraz wzmocniłam nr 12 przy linii rzęs. Cieni użyłam na mojej "bazie", a jako bronzera użyłam innego kosmetyku MAKEUP REVOLUTION, czyli Ultra Bronze.
Chyba kupię :3
OdpowiedzUsuńWłaśnie co dobrego wszyscy mówią, to o fajnej konsystencji cieni :) Mam nadzieję, że się niedługo przekonam ;)
OdpowiedzUsuńWiesz co robić w tym kierunku :P
UsuńMiałam na nią ochotę dopóki nie zauważyłam, że mają też boooskie pigmenty :D Wiec najpierw kupię je :D
OdpowiedzUsuńOd pigmentów mam kolorówke.com - trudno będzie mnie odciągnąć :P
UsuńCzekam na recenzję Trójeczki!
OdpowiedzUsuńja na razie kupiłam paletkę MUA ale za tymi też się rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńJa jestem zachwycona moją Iconic 3, to była dobra inwestycja :)
OdpowiedzUsuńICONIC 2 i 3 - moje doskonałe "inwestycje".
UsuńSkoro kupił je narzeczony to prawie jakby ja je kupiła, no nie? Więc to trochę moja inwestycja? :D
Kurczę, wyglądają super :) Może kiedyś dorzucę do koszyka, widziałam je w którejś drogerii internetowej, tylko nie pamiętam już której :) Swatche zrobiły na mnie ogromne wrażenie! Ale Sleek Storm i tak darzę miłością :D
OdpowiedzUsuńSleek Storm mi się przejadł, więc leży i "się kurzy"
UsuńOne teraz u nas w wielu miejscach się pojawiałam. Jedyne 20 zł za tyle radości! :3
ja jestem zachwycona jak na te paletki patrzę, muszę mieć wszystkie : p
OdpowiedzUsuńpiękne kolory, już od dawna o niej marzę i kiedyś zapewne kupię :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam dwójkę oridżinalną i jestem z niej zadowolona bardzo ;) Gdy wyszła trójka, przyznam, że spodobała mi się, ale zdrowy rozsadek powtrzymal mnie przed zakupem ... potem odkryłam Iconic 3 i jej zapragnęłam, dlugo byla niedostepna u nas i wreszcie dzis udalo mi się ją zamowic i cieszę sie jak dziecko ;) Tyle dobrego się o nich pisze ;)
OdpowiedzUsuńOstatecznie się przełamałam i otworzyłam moje ICONIC3 - jestem MEGA zadowolona. Coś czuję, że te paletki teraz zawładną moimi oczami na długo, bo mają duży wybór kolorystyczny. Jak mam ochotę na coś w brązo-szarościo-beżach to biorę ICONIC2. A jak mam ochotę na brązo-różowościo-szerościo-beże to biorę ICONIC 3 :D
UsuńJutro z samego rana dostaniesz na testy oryginał..... Urban... ale są pewne warunki ;)
OdpowiedzUsuńfajna ta paletka, może się skuszę , przekonuje mnie makijaż który niąwykonałaś
OdpowiedzUsuńMoże obserwacja za obserwację ? ;) Jesli jesteś chętna i zaobserwujesz poinformuj mnie w komentarzu u mnie a szybciutko się odwdzięczę!:* ps.sprawdzam listę obserwujących ;)
Serdecznie zapraszam
http://aaangelllaaa.blogspot.com
Cienie wyglądają pięknie, nie mam jeszcze tej paletki ale bardzo mnie kusi:)
OdpowiedzUsuńCzytałaś skład? Coś za coś..paletki ogólnie są super, mam 4 sztuki i jakość cieni, jest bardzo dobra, ale ten skład!ola boga, sama parafina, olej, parabeny...fuj! Wyrzucam do kosza i wolę coś, co ma bardziej naturalny skład..
OdpowiedzUsuńOczywiście, że patrzyłam na skład. Ba, nawet jak widać powyżej, umieściłam go na zdjęciu.
UsuńMnie on w zupełności nie boli. Ani silikony, ani parafina, ani nawet parabeny nie są mi straszne - zbyt dużo analizowałam temat z obu stron, żeby ich się bać. Wiem jakie mity wokół tych składników narosły, wiem też jakie fakty za nimi stoją. Mówimy zresztą o cieniach do powiek, nie kremie. One rządzą się swoimi prawami. Dla mnie to produkt w pełni bezpieczny do stosowania.