sobota, 19 czerwca 2010

Long time, no see

Minęło dokładnie 21 dni, czyli 3 tygodnie od mojego ostatniego wpisu. To najdłuższa przerwa jaką miałam od momentu założenia tego bloga. Głównym źródłem wybicia z rytmu była bardzo przyziemna sprawa, czyli sesja na uczelni. Dodatkowo nachodziły jakieś poboczne zadania, wydarzenia losowe itp. itd. Wciąż jeszcze zresztą pozostało mi jedno zaliczenie, które będzie 25 czerwca... Byłam tak wybita z rytmu, że nawet obowiązki paczkowe (czyli wysłanie candy i wymianki), wykonałam dopiero w tym tygodniu.

Tak duży odstęp czasu tylko utrudnia człowiekowi napisanie czegoś na nowo. Mądre myśli gdzieś uciekają, wydarzenia wypadają z pamięci. Nie wiadomo jak zacząć, co zawrzeć w takim wpisie. Nawet nie jestem dokładnie świadoma co przez ten czas zrobiłam z działu craft. Żeby choć trochę zapamiętać robiłam zdjęcia. Więc z czystym sumieniem mogę pokazać te parę prac, których jestem pewna, że są nowe.

Praca nr 1 - zakładka decoupage na dzień matki dla koleżanki - muszę wykonać drugą, dla swojej mamy, ponieważ strasznie jej się spodobałaPrace nr 2 - zakładka inna na dzień matki + kolczyki celtyckie na prezent - na zamówienie N.No i nr 3 - praca dla mamy, którą oddała w prezencie, a mnie prosi o kopię. Moja mała droga przez mękę. Szczególnie w części pracy (a raczej braku współpracy) z lakierami. Nie do końca idealne, ale jest.Niedługo czeka mnie wolny czas, który z rozkoszą wykorzystam na szydełkowanie, decoupage i filcowanie... Nie wspominając o tym, że z pewnością będę próbować innych.

Tyle z dziedziny craft. Nie samym craftem jednak człowiek żyje.

Bardzo długo trawiłam pewną myśl. Dokładniej myśl o przejściu na dietę. Oczywiście, po drodze były zrywy na zasadzie "odchudzam się~!". Niestety na moim etapie wagowym i nadwadze rzędu 25-30 kilo, takie zrywy szans nie mają. Nie mogą mieć z prostego powodu - walka taka musi być długa. Droga na skróty prowadzi do nikąd. Jak wiadomo łatwo nie jest. Warto jest mieć plan. Mój plan dokładnie jeszcze się nie wyklarował, ale zakłada już dwa punkty: Vitalia.pl oraz pamiętnik. Serwis vitalia.pl poznałam parę lat temu, zupełnie przypadkiem. Na stronie, możemy wykupić sobie dietę z kilku do wyboru, gdzie podajemy nasze preferencje (ile ćwiczymy, czego nie lubimy, ile chcemy razy dziennie jeść, ile mamy czasu na przygotowanie itp.), zaś dobrany dla nas dietetyk ustala nam plan posiłków. Wszystko z przepisami, możliwością zamiany dań, "lunchboxem" i innymi funkcjami. Ponownie podejmuję dla tego próbę z Vitalią. I jak dobrze pójdzie zajmie mi ona czas do stycznia 2011. Co do pamiętnika - można tam go prowadzić, z paskiem postępu oraz innymi bajerami, ale może założę specjalnego bloga tutaj? Co wy na to?

Wywód ten już mnie zmęczył. Szczegóły może opiszę następnym razem. Gdybyście miały pytania - piszcie w komentarzach albo na mail.

Ja póki co pozdrawiam i na pożegnanie - mój kot na poprawę humorów :)

4 komentarze:

  1. Muy lindos todos tus trabajos!
    Besos, desde Buenos Aires, Argentina,
    Sandra

    OdpowiedzUsuń
  2. cóż można powiedzieć: pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne decopupage. Ach chciałoby się umieć robić takie rzeczy.
    http://lusillasworld.blogspot.com/
    Zapraszam na mój blog.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam moją koleżankę z blipa. Twój blog kwitnie. Ostatnio byłam zrozpaczona... Zgubiłam moją babeczkę. Cały dzień chodziłam struta...

    Kaczey

    OdpowiedzUsuń