niedziela, 25 kwietnia 2010

Filcowanie, filcowanie

Filcowanie rozsadza mi głowę. Wciągnęłam się. To swoisty rodzaj uzależnienia. Aktualnie jestem na fazie kulania, ale już niedługo... Już niedługo będę kulać i kłuć. A wszystko za sprawą jednej małej kuleczki, ufilcowanej na mokro u Klaudyny. I nagle pokochałam filcowe kulki. Potem wymianka z Poohatkową na forum Craftladies. Stałam się posiadaczką 11 kolorów czesanek. Więc kulam, kulam, kulam na mokro. A za jakiś tydzień zakupię igiełki. Żyć nie umierać.

A oto pierwsza "pełna" praca. Na fali robienia wszystkiego w kolorze niebieskim.
Komplecik, zawieszany tuż przy szyi + kolczyki. Kulki mają nie całe 2 cm.
I jeszcze nie podjęłam co z nim począć - sprzedać, zostawić czy może zrobić pierwsze Candy?

Dziś 50 wpis. Jestem w szoku, że nie porzuciłam pisania tutaj, tak jak to zwykle robię. Z tej okazji życzę sobie nie rozchorować się - bo czuję anginę w gardle.

P.S. Z ostatniej chwili - Komplet nr 2 - zielony.

3 komentarze:

  1. Bardzo fajne. Podziwiam bo dla mnie filcowanie to czarna magia. pozdrawiam w ta słoneczną niedzielę

    OdpowiedzUsuń
  2. no, no, no! rozszalałaś się! ;)
    niebieski baaardzo mi sie podoba!

    a wiesz, że ja jeszcze nigdy nie zrobiłam korali filcowych? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziei za przywitanie 8D dodam tez, ze w takim razie moze ZACZNE komentowac blogi, ktore CZYTAM, bo tych jest w chuj i w pip i Twoj sie do tych zalicza 8D

    tak w ogolnosci, od poczatku czytania tego bloga, jestem pod wrazeniem tego, jak wielki talent masz ku robieniu takich rzeczy. najbardziej mi sie odczywiscie podobaja szydelkowe sprawy, szczegolnie te najbardziej urocze, ale kolczyki dekupażowe (xD) tez bardzo doceniam.

    OdpowiedzUsuń