czwartek, 21 lutego 2013

It has to be CHINA

Gdy postanowiłam napisać tego posta do mojej głowy automatycznie powrócił durny filmik:


Tego, że Chiny stały się światową potęgą nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. Ogromna ilość rzeczy, które nas otacza powstaje właśnie tam. Sprzęt, ubrania... Nawet kochane przez wszystkich paletki cieni marki Sleek są made in CHINA. Nie mam jednak zamiaru mówić, że źle, że be i że fe. Ale skoro chińszczyzna nas otacza to może warto pomyśleć nad swoimi zakupami? Dokładniej mówiąc - nad ich cenami. Dochodzą do Nas informacje o tym jak tanio wytwarzane są produkty, które kupujemy. Oczywiście, okupione często ciężką pracą małych rąk, ale jednak lądują w naszych domach. 

Ponieważ w mojej głowie ostatnio głównie siedzą akcesoria, pokażę Wam moje ostatnie zakupy. Dodatkowo zaznaczyłam ich ceny. Jak to się łączy z moim dramatycznym wstępem? O tym pod koniec :3


Słodki portfel oraz etui na dokumenty. Nie mogłam się powstrzymać i wybrałam kolor różowo-łososiowy. Lukier aż spływa, ale czasem dobrze jest mieć ze sobą coś kolorowego ;) 


Wszyscy którzy mnie znają osobiście wiedzą, że mam hopla na punkcie wisiorków. Dużych, wyrazistych, na długim łańcuszku i często z motywem zwierzęcym ;) Ostatnio zgubiłam w jakiejś przebieralni podczas zakupów jeden w kolorze z srebrnym, dlatego nadrobiłam to dwoma innymi. Dodatkowo słodkim jabłuszkiem i sercem. Wszystkie pokochałam od pierwszego wejrzenia, a teraz są moje - radość :3


Zrobienie kilku bransoletek nie oznacza, że mam ich wystarczająco! Trochę w stylu rockowym - ćwieki i rzemienio-coś, trochę kobieco - zestaw 5 cienkich i obwieszonych bransoletek. 


Uzupełnijmy to jeszcze kolczykami! Oba typy podbiły moje serce. Ten srebrny, ze skrzydłem, który czepiamy o chrząstkę ucha jest totally awesome! (choć niestety średnio wygląda na moim uchu...)


A na koniec, moje urocze tło do zdjęć - cienki szal, 160x70 cm, w cudowny motyw kotów :3 Do wyboru były 3 wersje kolorystyczne, dwie z nich na jasnym tle z czarnymi kotkami. Szczerze mówiąc, mogłabym mieć je wszystkie...

Tak prezentują się moje zakupy. Musicie przyznać, że sporo tego. Teraz weźmy kalkulator i zliczmy moje wydatki... Hm... Suma sumarum wychodzi 69 zł i 14 groszy. Za szal, portfel, etui na dokumenty, 2 pary kolczyków, 3 bransoletki i 4 wisiorki. Jak za takie łowy to cena jest fantastyczna.

Gdybym te same rzeczy kupiła w nju jorkerze, ha end emie czy innym riserwdzie zapłaciłabym 2 albo 3 razy więcej. Pewnie sam szal by tyle kosztował albo 2 wisiorki.  Zapewne część z Was domyśliła się ku jakiemu morałowi będę zmierzać. Wszystkie te rzeczy kupiłam na eBayu i wysłano mi je BEZPŁATNĄ przesyłką właśnie z Chin.

Warto wziąć pod uwagę jak tanio możemy kupić rzeczy, których potrzebujemy. W 80% przypadków otrzymujemy darmową wysyłkę, a zawsze jeśli przedmiot nie dotrze otrzymujemy zwrot pieniędzy. Zamówiłam też torbę - niestety nie dotarła. Ponieważ minął ponad miesiąc odezwałam się do sprzedawcy i pieniądze miałam z powrotem u siebie. Szybko, bezboleśnie. Gdy pomyślę sobie jak tego rodzaju sprawa wyglądałaby w przypadku zamówienia czegoś z allegro... Pewnie bym mogła śnić o swoich utraconych złotówkach.

Często rzeczy z Chin pojawiają się na allegro. Uśmiałam się jednak, kiedy zobaczyłam ofertę na torbę, której cena była prawie 3 razy większa niż na eBayu. Zaś polski sprzedawca zastrzegł, że będzie nadawana od producenta zagranicą i powinna dotrzeć w ciągu 14-21 dni. Czyli dokładnie tyle czasu ile przeciętnie idą zamówienia zrobione samodzielnie przez eBay. Jak widzę takie oferty to chce mi się śmiać i płakać. Ja rozumiem - daję w ten sposób zrobić rodakowi. Ale czemu mam płacić mu 30-40 zł tylko za kupienie czegoś online? Szczególnie jeśli mogę zrobić to sama za darmo?

Jeśli będziecie chcieć więcej informacji i zasygnalizujecie w komentarzach, mogę zrobić małe krok po kroku zakupy na eBayu: jak szukać, jak płacić paypalem itp.

Weźcie to pod uwagę - czasem warto pogrzebać w otchłani internetu, aby znaleźć coś dla siebie i przyoszczędzić parę grosza. 

14 komentarzy:

  1. o ja bym się pisała na taki kursik! bo coś sobie wypatrzyłam, ale trochę nie wiem jak ogarnąć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Elu, i jaki z tego morał? Że warto popierać coś, co jest okupione wyzyskiem i niejednokrotnie cierpieniem? Bez urazy, ale nie rozumiem sensu tego wpisu. Chińszczyzny ciężko uniknąć - niestety. Ale ja mimo wszystko mówię jej zdecydowane NIE. Wolę dołożyć 20 zł i kupić coś, co wyprodukowane zostało w Polsce lub poprzeć czyjś autorski projekt. Druga sprawa, że porównanie sieciówek typu H&M czy NY do chińskich produktów jest raczej bez sensu, bo w każdym z tych przypadków popieramy wyzysk i dysproporcję płac pracowników do zarobków samych koncernów. Brrr... unikam jak ognia, i jednego, i drugiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angeliko, jasne, że warto popierać ponieważ po
      1) wyzysk i cierpienie jest bardzo subiektywne. To co dla ciebie jest wyzyskiem dla innych moze byc normalne. Tak samo to co dla ciebie jest normalne dla innych moze byc wyzyskiem. Np. ja przywyklem do pracy w ktorej moge czasem przyjsc pozniej, moge czasem wyjsc wczesniej, moge przegladac prywatnie net, moge rozmawiac prywatnie przez tel, moge wyskoczyc w srodku obowiazkow na miasto zalatwic swoje sprawy, moge robic przerwy na kawki, papieroski kiedy zechce a za wszystko to dostaje przyzwoite pieniadze. Nie trzeba zas szukac w Chinach ludzi, ktorzy w swojej pracy nie moga rozmawiac prywatnie, nie moga miec telefonu, nie moga wyjsc na przerwe bez pozwolenia, ba nie moga nawet wyjsc do toalety bez pozwolenia, ba do kwadratu - niektorzy nie moga nawet siedziec na krzesle, a za wszystko to dostaja place za którą z trudem moga wynajac jeden pokoj(!) i przezyc do nastepnego miesiaca - takich ludzi w Polsce jest pelno. Czy to oznacza, że nie moge robic zakupów w markecie, bo panie na kasie sa z mojej perspektywy wyzyskiwane?
      2) Najgorsze co moze zrobic cywilizowany swiat to odwrocic sie od ubozszych i slabszych regionow i nie robic tam zakupów. Spojrz na Afryke - nikt nie kupuje produktow z Afryki i czy dzieki temu ludziom tam zyje sie lepiej? Moim zdaniem duzo gorzej.

      Usuń
    2. Anonimowy, popieram w całej rozciągłości

      Usuń
    3. Anonimowy: argument w stylu: "kupię chińską rzecz, bo gdyby nie ja, dziecko, które ją zrobiło, nie miałoby miski ryżu, na którą haruje cały dzień", jest chybiony. Rewolucja rodzi się w naszych głowach, a żeby ją wywołać, trzeba myśleć i iść pod prąd. Jeśli chcemy widzieć zmianę, bądźmy nią. Bez urazy, ale Twój tok rozumowania jest wygodnicki. To, że pojęcie prawa zrównoważonego rozwoju aktualnie jest bardzo rozmyte, nie oznacza, że nie należy dążyć do jego przywrócenia. Nie mówię tylko o Chinach, RPA czy Indiach, ale chociażby o Afryce. Przykład: czekolada. Dla nas produkt luksusowy, szeroko dostępny - przeciętny rolnik uprawiający kakao nie ma pojęcia o jej smaku. Czy to oznacza, że mamy przestać kupować czekoladę z racji na światowe nierówności gospodarcze i wyzysk. Nie! Istnieją alternatywy w postaci produktów rodzimych, ponadto produkty certyfikowane, ruch Fair Trade (który gwarantuje przejrzystość w kontaktach handlowych, sprawiedliwe płacy przy utrzymaniu odpowiednich warunków socjalnych), produkty rodzime. "Najgorsze co moze zrobic cywilizowany swiat to odwrocic sie od ubozszych i slabszych regionow i nie robic tam zakupów" - tak, ale czy zdajesz sobie sprawy, jak wielka różnica jest pomiędzy kupowaniem prosto od rolników a wspieraniem światowych koncernów? Jak bardzo niesprawiedliwie traktowani są plantatorzy, pracownicy fabryk? "Spojrz na Afryke - nikt nie kupuje produktow z Afryki i czy dzieki temu ludziom tam zyje sie lepiej? Moim zdaniem duzo gorzej" - nie wiem, jakie produkty miałeś na myśli, ale chcę Ci uświadomić smutną prawdę: KUPUJESZ produkty z Afryki. I niestety, niejednokrotnie są to importowane produkty dostępne na szeroką skalę w sklepach, a droga, którą musiały przejść, by dostać się z rąk plantatorów do rąk klienta, niejednokrotnie okupiona jest wyzyskiem. Proponuję poczytać trochę o zasadach Sprawiedliwego Handlu.http://pah.org.pl/o-pah/298/sprawiedliwy_handel Ponadto mogę Ci powiedzieć, że wyroby afrykańskie (choćby rękodzielnicze), są sprzedawane i cieszą się popularnością. Brakuje jednak znajomości podstawowych praw handlowych ludzi, którym na sprzedaży zależy (czyt. producentów), ale to kwestia gruntownej edukacji. To długi proces, który będzie trwał jeszcze przez lata. Obczaj sobie chociażby stronę Tanzania Handicraft Association - to grupa kobiet z Tanzanii, która zajmuje się rękodziełem i sprzedaje swoje wyroby. Można je zamówić za pośrednictwem Polskiej Akcji Humanitarnej lub po prostu napisać na Facebooku. Co to "subiektywizmu" cierpienia i wyzysku: to, o czym piszesz wynika z różnic kulturowych. Nasza praca wyglądała i będzie wyglądać inaczej - wynika to z harmonogramu pracy, mentalności, itd. Dla nas symbolem dobrobytu jest pełna lodówka, dom i samochód - dla rodziny chińskich pracowników będzie to bezpieczeństwo, dach nad głową i prawo do edukacji. Nie należy jednak zamykać oczu, kiedy łamane są podstawowe prawa człowieka - jasne, że jako przeciętny Europejczyk nie jesteś w stanie przywrócić równowagi gospodarczej, ale od tego się zaczyna. Od naszych codziennych wyborów, od świadomości konsumenckiej, od chęci zmiany. Warto popierać polskie produkty, kupować jak najmniej importowanych rzeczy, po to, by dać szansę na rozwinięcie się lokalnym rynkom zbytu. Pozdrawiam Cię. Obawiam się, że Kuna nie spodziewała się dyskusji na ten temat i nie do końca wiem, czy sobie tego życzy, więc ode mnie to tyle, a jeśli chcesz pogadać, to pisz do mnie na priv ;)

      Usuń
    4. Jeśli chodzi o komentarz Pani Angeliki... No ok. Najlepiej niech Pani kupuje tylko w markowych sklepach, bo one z pewnością nie mają niczego za uszami, ale zanim kupi niech zauważy czy nie ma na spodzie Made in China.
      I fakt jest taki, że Ci sprzedawcy z Chin lepiej wychodzą na pewno na handlu gdy sprzedają coś "osobiście" na ebayu, a nie poprzez pośrednika typu H&M, który im płaci już naprawdę grosze, bo jeśli składa zamówienie to jest to istna masówa... a adekwatnie to wielkości zamówienia cena spada...

      Tak więc - idąc do H&M płaci Pani jedynie H&Mowi więcej, a nie biednym, chińskim rączkom. Przeciętny Europejczyk nie tylko nic nie zrobi, ale nawet nie może nic zrobić. Inicjatywa leży właśnie w rękach ogromnych sieci sklepowych, które tam się zaopatrują.

      Usuń
  3. Ja tak samo. Prawie codziennie włażę na Born preety store i napalam się na ozdoby do paznokci i nigdy nie mogę ogarnąć jak to zamówić :p Ale już założyłam konto na Paypalu (bo to chyba jedna z najlepszych opcji) i spróbuję podziałać w dolarach :p Jakbyś napisała jednak jakąś fajną notkę ze screenami i dobrymi radami to pewnie nie tylko ja bym się ucieszyła;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę, że w trakcie pisania mojego komentarza zdążyła wypowiedzieć się Angelika, ale moja wypowiedź "Ja tak samo" dotyczy Klaudyny;) Swoją drogą rzeczy, które chciałabym zamówić znalazłam także na ebayu więc czekamy na rady;)

      Usuń
  4. ja korzystałem z dwóch serwisów:
    dx.com
    i http://www.aliexpress.com/
    W allieexpress trzeba odznaczyć "free shipping" i "1 Piece Only">
    IMHO jest lepszy-bo masz escrow-sprzedawca dostanie kasę dopiero po tym jak zatwierdzisz, że zamówienie jest ok (albo po iluś tam tygodniach jak nic nie zrobisz)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne zabawki :-) I rzeczywiście opłacalne :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniecznie zrób tutorial. A w temacie wyzysku w Chinach to hipokryzją jest oburzanie się na taki wpis i kupowanie np. w H&M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też czasami kupuję coś na ebay'u. Ta chustka w koty podoba mi się bardzo, muszę jej poszukać. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Koniecznie zrób tutorial :D Na pewno będzie przydatny, niezależnie od tego czy ktoś chce kupować rzeczy z Chin czy nie - ostatecznie na e-bayu jest całe mnóstwo innych rzeczy, różnej produkcji i z innych krajów. Jakaś opinia o PayPalu też się przyda :)

    OdpowiedzUsuń