W wymyślaniu postów czasem najgorszy jest tytuł - bo jak zawrzeć to co chcemy przekazać, nie zdradzając przy tym treści?
Dziś znów stanęłam przed takim trudnym zadaniem. Więc ujmę to tak. Będzie o kosmetyku, który ma dużo rzeczy na maks, jednocześnie utrzymując wiele rzeczy na minimum.
Oczywiście pytanie brzmi: czy wychodzi na tym na plus czy na minus?
Kto mnie "zna" ten może domyślać się jaki będzie wynik moich dzisiejszych rozmyślań. Wbrew pozorom nie będę pisała o podkładce, która jest na zdjęciu, bo ona jest tylko wskazówką w całej tej łamigłówce. Pora napisać coś o Rumiankowym Żelu do twarzy marki SYLVECO.
Nasz główny bohater na pierwszy rzut oka prezentuje się bardzo przyzwoicie - estetycznie, zgrabnie, MINImalistycznie. Dwa kolory, prosta grafika i łatwy przekaz. Butelka z praktyczną pompką ma tradycyjne 150 ml żelu do mycia naszych słodkich mordek. Oto nowy, Polski, naturalny produkt do pielęgnacji, który wypuściła dla nas stajnia* SYLVECO.
I cóż takiego mówi nam na jego temat producent?
"Hypoalergiczny, głęboko oczyszczający żel do mycia twarzy z kwasem
salicylowym (2%) o aktywnym działaniu antybakteryjnym. Zawiera bardzo
łagodny, ale jednocześnie skuteczny środek myjący, który nie podrażnia
nawet najbardziej wrażliwej skóry. Usuwa zanieczyszczenia i nadmiar
sebum, odblokowuje pory i reguluje procesy odnowy komórek naskórka. Żel
został wzbogacony olejkiem z rumianku lekarskiego, który posiada
właściwości przeciwzapalne, gojące i łagodzące. Systematyczne stosowanie
pozwala zachować gładką, miękką, zdrową skórę."
Jak widać po opisie, żel ten powinien nadawać się do cer maści wszelakiej: wrażliwej, mieszanej, trądzikowej, normalnej i tłustej. Chyba tylko cera dojrzała nie skorzystałaby z jego właściwości, ale by jej nie zaszkodził. Jest jednak też druga opcja - Żel do twarzy Tymiankowy. Oczywiście tutaj już człowiek zaczyna się zastanawiać ile w tym prawdy, a ile bujdy. Słyszałam sporo zachwytów nad tym żelem i nie byłabym sobą, gdybym go nie przetestowała sama.
Zacznijmy więc od składu....
I oto, przed naszymi oczami, staje MINImalny skład! Mogłabym niemalże zacytować piosenkę zespołu Łzy: "Jest potrzebny również przebój; Proste słowa, cztery dźwięk" - dokładnie to tutaj mamy. Woda, naturalne składniki myjące, Gliceryna, Kwas salicylowy, Panthenol, Soda oczyszczona, Benzoesan sodu (konserwant - nie jemy go, więc nie narzekajcie!) i Olejek z rumianku. KONIEC.
Po co nam coś więcej? Po nic. To jest dokładnie tyle ile potrzebuje w sobie mieć żel do mycia twarzy. Zastanawiacie się, czy ten MINImalizm dobrze na mnie wpłynął?
Powiem Wam, że doskonale. Przez dłuższy czas myłam twarz żelem Facelle z Rossmanna, później bawiłam się czyścikiem z LUSHa (muszę wreszcie o nim napisać...) i potem padło na ten żel.
Żel jest MEGA wydajny. Używam go od połowy września i zużyłam mniejszą połowę. Wystarczy mi pół "pompknięcia", żeby umyć całą twarz. Ma dosyć rzadką konsystencję, a zapach jest delikatny-ziołowo-rumiankowy - może nie jest najpiękniejszym zapachem na świecie, ale jakby mi strasznie przeszkadzał to dodałabym sobie naturalnego olejku eterycznego. Co ciekawe, żel nie robi nam piany w ilościach kilogramowych. Lekko się spieni, na bardzo delikatną i kremową pianą. Często nawet nie uzyskuję tego efektu, bo nie chce mi się tak długo masować twarzy.
Widoczne efekty na twarzy są MEGA zadowalające. Moja twarz zawsze jest doskonale oczyszczona, jest tylko MINImalnie ściągnięta. Nie mam nic zapchanego, nie wyskakują mi nieprzyjemności (których i tak zwykle mam niewiele...). Zawsze czysto, zawsze sucho, zawsze pewnie. Minus sucho, bo to nie podpaski.
Myje buzie, jest naturalny, jest wydajny... A najlepsze jest to, że kosztuje ok. 17 zł! SIEDEMNAŚCIE POLSKICH ZŁOTYCH! No to jest MINImalna cena jak bonie dydy! Rację miała Arsenic w swojej recenzji tego żelu, pisząc "że [SYLVECO] wyrastają pomału na poważnych konkurentów Pat&Rub". Jeśli tylko wypuszczą jakąś linię bardziej zapachową to nagle abstrakcyjne staną się ceny P&R, za taki sam, doskonały produkt.
Ja jestem zakochana. Kosmetyk genialny - MINI cena, MAXI efekt, MAXI naturalny. Nie zmieniam na dłuuugi czas!
* Określenie stajnia jest przeze mnie używane na firmy, więc proszę nie brać go dosłownie :P
widzę kota ^.^
OdpowiedzUsuńWzielo mnie to ;)
OdpowiedzUsuńmam go i jeszcze go nie otwarłam, ale po Twojej recenzji chyba szybko to nastąpi :D
OdpowiedzUsuńJak tylko będziesz potrzebowała coś do mycia twarzy - próbuj!
UsuńMam ochotę na tę wersję, obecnie używam tymiankowej :)
OdpowiedzUsuńA ja za to teraz myślę o tymiankowej :D Możemy się wymienić na próbę :P
UsuńNo i przez Ciebie muszę kupić. Skoro zawsze pewnie...
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że przy tak minimalnym składzie... No nie da się tego sp... zespsuć ;)
UsuńNo chyba tak. Choć pewnie trudno mi się będzie przestawić, bo przyzwyczaiłam się do mydeł, które są dla mnie łatwiejsze w użyciu ze szczoteczką. Tak, czy siak muszę wypróbować :)
UsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie miałam, bo przy ostatnich zakupach nie mieli go akurat na stanie ;)
OdpowiedzUsuńTrafia na moją listę rzeczy do przetestowania ;)
OdpowiedzUsuńDopisuję do listy masthewów :) jak tylko trochę opróżnię zapasy... ;))
OdpowiedzUsuńDopisuje do listy - wczoraj zakupiłam w końcu pomadkę brzozową - jest świetna!
OdpowiedzUsuńZ początku miałam ochotę na kosmetyki tej marki, niestety wiele z ich ma składniki, które mnie alergiczkę uczulają ;( wielka szkoda że natura u mnie często odpada na korzyć chemi ;/
OdpowiedzUsuńmam kilka kosmetyków w zapasie do mycia paszczki więc na razie sobie odpuszczę -ale dobrze wiedzieć że coś takiego z fajnym składem jest do kupienia
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam skład na ich stronie, pomyślałam "Właśnie taki skład powinien być". Tylko czekać aż firma powiększy asortyment :)
OdpowiedzUsuńCudowny jest ten żel, zaczynam już 3 buteleczkę:) Uwielbiam Sylveco za to że nie robią klientów w "balona", składniki w ich produktach są zawsze dokładnie, skrupulatnie opisane:)))
OdpowiedzUsuń