poniedziałek, 5 listopada 2012

WARTE UWAGI - CIENIE MIYO: OMG! EYESHADOWS

Postanowiłam jak wiecie rozszerzyć swój blog o tematykę kosmetyczno-makijażową. Moi znajomi wiedzą, że jest to moje małe hobby, w którym lubię dzielić się swoimi doświadczeniami. Staram się jednak zachować pewien zdrowy dystans, dlatego nie umiałabym zrobić bloga tylko i wyłącznie o szeroko pojętych kosmetykach. Nie wyobrażam sobie recenzowania każdego kosmetyku, który wpadnie mi w ręce. Swoje recenzje i przemyślenia chcę przekazać osobom, które nie siedzą bardzo w tym temacie. Naprowadzić osoby chcące zacząć, ale nie wiedzące z której strony się zabrać do tematu.

Dlatego zaczynam "dział" WARTE UWAGI. Posty takie, będą zawierały recenzję produktów ciekawych, może średnio znanych, prawdopodobnie raczej tanich. Takich, które powaliły mnie na kolana i wiem, że pisanie o nich ma sens. Będą też naprowadzeniem dla osób, które szukają czegoś nowego dla siebie. Jeśli kogokolwiek interesuje moja opinia w temacie ;)

CIENIE MIYO: OMG! EYESHADOWS

Dawno nie trafiłam na cienie do powiek, które podbiły by moje serce aż tak mocno. Byłam (w wciąż jeszcze jestem) wiernia cieniom do paletek Freedom System marki INGLOT. Zamarzyłam sobie cień w kolorze chabrowym. Już prawie kupiłam go tam gdzie zawsze, gdy nagle na wystawie malutkiej, osiedlowej drogerii znalazłam MIYO.

Od tamtego momentu mam już 5 różnych kolorów i na tym się nie skończy. Na oficjalnej stronie  www.miyomakeup.com  możecie sprawdzić wszystkie 40 dostępnych odcieni, choć odcienie trochę się nie zgadzają z rzeczywistością. Jest to jednak spora gama kolorystyczna, we wszystkich barwach tęczy!


Kolory, które posiadam to:
[górny rząd od lewej do prawej] 05 Gold Dust, 34 Iris, 08 Coffee; 
[dolny rząd od lewej do prawej] 22 Dark Night, 19 Glamazon.


Niestety cienie są słabo dostępne. Generalnie produkcją i dystrybucją zajmuje się Pierre Rene. Ja swoje kupuję w drogerii Jasmin w Warszawie (jest ona też w wielu innych miastach). Kosmetyki tej serii znajdują się w różnych małych drogeriach, więc czasem warto się rozejrzeć. Można też zaopatrywać się na stronie producenta, gdzie często pojawiają się zniżki lub darmowa wysyłka. A jeśli to nie poskutkuje polecam przejrzeć allegro ;)


Poniżej możecie zobaczyć jak kolory prezentują się na skórze, czyli tzn. swatch.


No dobrze.... pytanie w takim razie brzmi - dlaczego właśnie te cienie aż tak podbiły moje serce? Ponieważ są to jedne z lepszych cieni (żeby nie powiedzieć najlepsze) z jakimi się spotkałam!

Mają doskonałe, intensywne kolory. Występują w 3 rodzajach: matowe, perłowe i błyszczące z drobinkami. Maty i błyszczące, u mnie nr 34, 08, 05, są nie do przebicia. Mocne, kryjące, bardzo odporne. Gdy maluję się nimi (nawet bez bazy na powiekach) kolor utrzymuje się bez zmian, przez cały dzień. Kolory perłowe, takie jak 22 i 19, kryją trochę mniej, ale i tak jest to bardzo wysoki poziom i równie dobra trwałość. Da się je mieszać, używać na mokro, rozmazywać, robić linie - wszystko. Po prostu cud, miód i orzeszki!

Co dodatkowo sprawia, że są wyjątkowe? Ich bardzo niska cena wynosząca ok. 5 zł. Najwięcej zapłaciłam 5,50, najmniej 4,99. Idealna cena dla kogoś kto chce poeksperymentować z kolorami i jakość, która nie będzie zrażać do malowania :)

Podsumowując: polecam je każdemu. I początkującym, i zaawansowanym. Ja na pewno nie skończę na kolorach, które posiadam. Pewnie będę próbować też ich innych kosmetyków :3 (mają równie imponującą paletę lakierów).

Tyle w temacie i see you next time!

3 komentarze:

  1. Cienie są super. Dzięki jeszcze raz. Dzisiaj pojawi się wpis u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie próbowałam się z Miyo - muszę się im przyjrzeć :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnej jakości są też (z tego co "macałam" testery) cienie pojedynce Pierre Rene. Jest większa paleta kolorów, ale kosztują ok. 7 zł i nie mają tak uroczych opakowań ;)

      Usuń