Wow... Na wstępie powiem tylko WOW. Dziękuję za tak duże zainteresowanie moim Giveawayem! Jest mi strasznie miło, że prezenty się podobają :3 Wszystkim po równo życzę powodzenia! Muszę zorganizować sobie czas, aby dzielić go między bloga, pisanie pracy licencjackiej oraz pewien projekt, w którym biorę udział. Mam jednak w zapasie kilka postów o kosmetykach, które aktualnie robiłam - łatwe, proste i przyjemne rozwiązania dla naturalnych sklepowych produktów np. masła Organique. I będę też próbowała odtworzyć miętowy peeling Eco Hysteria, więc stay tuned!
Póki co w takim razie coś lajtowego. Już jakiś czas temu dostałam do spróbowania herbaty od sklepu Black-tea.pl. Czego jak czego, ale darmowej herbaty nie przepuszczę! ;) Uwielbiam herbatę, głównie sypaną zieloną z dodatkami. Sklep trafił w moment, bo akurat kończyły mi się zapasy, a jeszcze nie znalazłam godnego sklepu z herbatą w stolicy. Większość w centrach handlowych jest koszmarnie droga, zaś w mojej okolicy małego sklepiku brak. Tutaj mamy niskie ceny i darmową wysyłkę na herbatę - nice!
Zestaw, który otrzymałam prezentował się następująco: 4 herbatki oraz przedziwny wynalazek zwany filtrami papierowymi. Ja swoją herbatę rzadko filtruję - zwykle sypię około łyżeczkę zielonej herbaty na dno mojej jumbo filiżanki w groszki. Jednak bardzo lubię wszystkie około herbaciane wynalazki.
Musicie przyznać, że ciekawy patent. Duża wkładana torebka na herbatę, gotowa do napełnienia. W sam raz dla osób, które swoich listków długo moczyć nie lubią. Pamiętajmy jednak, że herbaty sypane trzeba zaparzać dłużej. Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny. Sklepowa herbata w torebkach to miałki przemiał herbaciany - jeśli nie wierzycie kupcie sobie sypaną i porównajcie jej zawartość z zawartością torebkowej. Różnica jest gigantyczna. Oczywiście nie hejtuję z tego miejsca torebkowych tworów. Sama czasem piję, mój chłopak pije - wolność Tomku w swoim domku. Wracając jednak do meritum: listkom zawsze dawajcie dłuższą chwilę. Jeśli nie wiecie ile, pytajcie sprzedawcę w sklepie herbacianym. Tutaj na każdym opakowaniu dostajemy informację ile czasu i w jakiej temperaturze parzyć.
Skład: sencha, korzeń imbiru, skórka pomarańczowa, pigwa kandyzowana, naturalny aromat
Trochę się obawiałam tej herbaty, bo nie jestem fanką imbiru - właściwie to nie znoszę... Jednak moje obawy okazały się błędne - nie ma strasznie mocnej pikantności, nie ma wszechogarniającego imbiru. Smak i aromat są przyjemnie owocowe, chociaż nie umiem porównać ich do tych mi znanych. Mój mężczyzna stwierdził, nie znając składu ani nawet nazwy, że pachnie jak budyń waniliowy - hm... Może jest w tym jest? Przyjmę, że to budyń owocowy. Bardzo mniam.
Skład: sencha, rodzynki - koryntki, cukrowe serduszkami, płatki malwy i słonecznika, aromat
Tu niestety brakowało mi "owocowości", choć z czasem przyzwyczaiłam się do jej delikatnego smaku i aromatu (trudno mi go nawet zdefiniować). Słabo czuć owoce, kwiatki i serduszka mają głównie cel ozdobny. Jeśli ktoś lubi delikatne, słodkie aromaty w zielonej herbacie to polecam. Mojego serca nie podbiła.
Skład: Czarna herbata, jabłko, kardamon, czerwony pieprz, kawałki chili, naturalny aromat czekoladowy
Chociaż w składzie mamy chili oraz pieprz herbata nie jest mocno ostra. Idealna na naszą aktualną wiosnę - lekko rozgrzewa, pięknie pachnie czekoladą z nutką przypraw. Nawet ostudzona jest niezła. Jak rzadko pijam czarną herbatę ta dodatkowo posłodzona jest świetna!
Red Devil
Skład: czarny bez, rodzynki, jabłko, hibiskus, papaja i ananas kandyzowane, czerwona porzeczka, maliny i truskawki liofilizowane, banan, aromat
Jeśli nigdy nie piliście herbaty owocowej tego typu to musicie to zmienić. Dla fanów mocno owocowych smaków, z lekkim kwaskiem. Dużo owoców, zapach powalający na kolana. Truskawki, maliny i egzotyczne owoce wyczuwalne... Uwielbiam tego typu napary, mogłabym pić hurtem, na przemian z zieloną. Dodatkowo można zjeść całą zawartość kubka ;) Ale jeśli kupować to dużo, bo herbata tego rodzaju jest najcięższa i najwięcej potrzeba jej do zrobienia wystarczająco intensywnej herbaty.
Powiem Wam, że jako dziecko nie "trawiłam" zielonej herbaty. Dopiero z wiekiem zaczęłam pić ją litrami, szczególnie w wersjach z dodatkami owocowymi. W ogóle herbaty doskonale sprawdzają się na dla mnie jako cudownych napój, pełen smaku i aromatu, bez kalorii i na każdą porę roku (zielonej nigdy nie słodzę, ba! uważam nawet, że jest wtedy obrzydliwa). Nie wspominając o właściwościach zdrowotnych, o których trąbią wszędzie. Antyoksydanty i te sprawy :3
Do dziś chyba tylko jednego smaku nie potrafię znieść. Oolong jest czymś co wzbudziło moje obrzydzenie i nie umiem się przełamać do kolejnych prób. Co jest tym bardziej dziwne, bo lubię nawet czerwoną herbatę Pu Erh, która śmierdzi czasem rybą :D
W ogóle zastanawiam się jakie jest Wasze podejście do herbat. Przykładacie wagę do tego co jest w kubku? Czy Wasze półki też są zastawione tonami torebek, puszek i innych saszetek tego napoju bogów? :3 A jeśli jesteście ze stolicy i macie jakieś sklepy to podajcie!
P.S. Taki mały pe es. Chciałabym z tego miejsca podziękować Smykusmykowi za mentalnego kopa w dupę do ogarnięcia bloga ;)
kocham herbaty, ostatnio sobie o tym przypominam, porwałam mamie kubek z zaparzaczem i zwizytowałam świat herbaty w poszukiwaniu nowych aromatów :) uwielbiam zapach w tych sklepach, w tym rybnickim jest oszałamiający. i chyba nic na razie nie przebiło ceylon z mango z dodatkiem cytryny i cukru.. najlepsza herbata jaką piłam w życiu i miła pamiątka bo eks :D urzekają mnie te wszystkie akcesoria, śmieszne zaparzacze, puszki i czajniczki, wyobrażam sobie, że kiedyś to wszystko będzie znakomitym uzupełnieniem wymarzonej biblioteczki - w końcu nie ma to jak herbata i książka w ręku :) na razie w roli książki występują wykłady z biochemii, więc tym bardziej trzeba sobie życie osłodzić... :)
OdpowiedzUsuńbtw, właśnie przeglądam ten sklep z linku - zajebiste kubki tam mają, szkoda, że takie drogie :D
UsuńAle herbaty taniutko, więc strasznie mi to odpowiada :) Zapachy w tych sklepach są boskie - wszystkie się łaczą w jedną uderzającą ścianę aromatu. Potrafiłabym godzinami wszystko przeglądać i wąchać.
UsuńTeż uwielbiam wszystkie akcesoria, ale nawet jeśli coś kupię to i tak potem piję z mojej jumbo filiżanki w groszki sypiąc do niej bezpośrednio...
ale przynajmniej ładnie wyglądają na meblach :D ja tam nie przepadam za filiżankami, dla mnie są całkowicie niepraktyczne.. za mała ilość płynu się tam mieści ^^
UsuńMoja mama takie naczynie nazwała by kiblem - mieści w sobie pół litra płynu, więc to bardziej kubek w kształcie filiżanki :3
Usuńto takie filiżanki lubię :D
Usuńmehehe ;)
OdpowiedzUsuńno mam nadzieję, że teraz będzie Cię więcej :)
i nie mogę się doczekać Twoich postów DIYowych!
z herbat od black tea najbardziej przypadł mi do gustu Irlandzki smakołyk :)
mniam!
Ja też nie slodzę herbat ;) Przynajmniej są ciuchy zdrowsze :D
OdpowiedzUsuńW sensie bo wtedy nie rosną kalorie, czyli te małe stworki, które w nocy zwężają nam ubrania w szafie? :D
UsuńAch te kubki... i tak wiadomo, że najlepsza herbata to ta z przeźroczystej szklanki :P
OdpowiedzUsuńWiesz co, chyba muszę zmienić moje podejście do herbaty :)Czasem piję jaka popadnie i jaka jest obecnie na półkach sklepowych :) Bardzo zaciekawiła mnie Red Devil - uwielbiam owocowe herbaty :) Też bardzo chętnie dowiem się co nie co o warszawskich sklepach herbacianych :)
OdpowiedzUsuńWarto jest eksperymentować z herbatami, szczególnie takimi sypanymi. 50 g czarnej czy zielonej to spora ilość, a nie wielki wydatek - w sam raz na początek (szczególnie jak wysyłka za darmo ;).
UsuńOwocowej polecam brać więcej, bo jeśli ktoś lubi owocową z torebek... To taką pokocha całym sercem. Ja uwielbiam takie. To niebo, a ziemia porównując ze sklepowymi. Dodatkowo można czasem znaleźć takie ewenementy jak herbata bez hibiskusów i innych kwaśnych dodatków. Wtedy postaje bardzo bladziutki napar, mocno owocowy i zero kwasku. Ach...
tobie też czerwona jedzie rybą? dla mnie taki karpiowo-błotny aromat.
OdpowiedzUsuńa herbatki to ty wiesz że lubię w każdej ilości :D
uwielbiam herbaty sypane, są przepyszne i dużo zdrowsze.
OdpowiedzUsuńHerbaty! Kocham herbaty całym swoim sercem. Miłość odziedziczona po Mamie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - kiedyś do siebie zaglądałyśmy, Ty dużo dekupażowałaś, a ja miałam jeszcze innego bloga.
Ha ha! :)
OdpowiedzUsuńJedyna herbata, do której do dzisiaj czuję nieodparty wstręt, to Yunnan. Za to moja siostra za nią przebywa xD
(Choć nie wiem... może mi się już zmieniło ;)
Pierwsza i ostatnia brzmią bardzo intrygująco. Bardzo mi smakuje sencha w każdej postaci, ale najbardziej przemawia do mnie - niespotykana już więcej - sakura oraz żeńszeniowa. Hmmm... chyba wiem, co zrobię w najbliższym czasie :)
:)
Herbatka z pazurem brzmi interesująco:) Wszystkie mają świetne nazwy:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za recenzje :)) Zapraszamy wszystkich na zakupy. Do 21go kwietnia na hasło MIODOWY RABAT 30% rabatu na wszystkie herbaty !! Zapraszamy też na nasz profil FB. Tam znajdziecie informacje o aktualnych promocjach i konkursach. Macie pytania? Piszcie!! Zawsze chętnie pomożemy ;))) https://www.facebook.com/margitblacktea
OdpowiedzUsuńOj po twojej herbatkowej recenzji muszę koniecznie się skusić na herbatkę zwłaszcza że promocja kusi podwójnie.Ja uwielbiam herbaty owocowe
OdpowiedzUsuńUwielbiam herbatę, ale nigdy nie piłam czekoladowej. Jako maniaczka czekoladowa, muszę spróbować. Te filtry są ekstra, widziałam je już gdzieś i muszę wypróbować , bo sypaną hebatę najczęściej parzę w czajniczku ponieważ nie lubię pływających „ elementów":-)
OdpowiedzUsuń