wtorek, 6 sierpnia 2013

O promocji i sprzedaży - a raczej o tym dlaczego czasem ich nie rozumiem

Dzisiaj chciałam wdać się z Wami z małą dyskusję. Małą, bo za mało mam czytelników, żeby robić z tego wielką akcje (niestety...). Za przykład w tej dyskusji wezmę markę Eveline - padło akurat na nią, bo mi witki opadły jak patrzyłam na ich "tricki". Ale nie ona jedyna potrafi "czerpać garściami" z dziwnych motywów, które mają wpłynąć na wzrost sprzedaży...

No dobrze, ale o co mi właściwie chodzi? Już tłumaczę.


Co łączy te 3 produkty? Poza marką i tym, że dwa są do paznokci...

Łączy je zdziebko idiotyczne nazewnictwo.

Kiedy tak wraz z Arsenic dyskutowałyśmy nad tą kwestią to doszła ona do genialnego wniosku. Ktoś w Eveline stwierdził: "Hej! Nawalmy jak najwięcej słów kluczy - ludzie to kupią!". Tagi te są zwalone w takiej ilości, że głowa mała. Brakuje tutaj tylko słów "Justin Bieber" albo "Lady Gaga". I słowa "NEW", bo odkąd ktoś wpadł na to, że można użyć go na produkcie to wciąż jest niezastąpione. 

Przeanalizujmy te "przypadki":


Tusz do rzęs BIG VOLUME LASH 5D FALSE DEFINITION PROFESSIONAL MASCARA
Co my tu mamy? Właścicie każde z tych słówek jest książkowym wpisaniem się w tagi, które pasują do idealnego tuszu do rzęs. Mamy i BIG, i VOLUME, i FALSE, i DEFINITION, i PROFFESIONAL. W końcu wszystko to jest super hiper ważne. Bo jak tusz to profesjonalny, jak rzęsy to z dużym Volume. No i moje ukochane 5D. Jak rozumiem ich technolodzy odkryli piąty wymiar, którego my po prostu nie ogarniamy. Chociaż moment... To ma sens! 5D FALSE DEFINITION - fałszywa definicja piątego wymiaru! I wszystko jasne...


PROFESJONALNY ZMYWACZ DO PAZNOKCI BEZACETONOWY 3W1
Znów musi być profesjonalizm. W końcu po prostu zmywacz to nie. Zaczynamy też opcję 3W1 - jeśli ktoś wierzy, że zmywacz mu wzmocni, odżywi i nawilży paznokcie to... To nie wiem co na to powiedzieć. Oczywiscie mamy jeszcze na opakowaniu kilka ważnych słów kluczy: 
  • RECEPTURA SZWAJCARSKA. Nie wiem od kiedy Szwajcarzy są specjalistami od paznokci. Myślałam, że znają się na zegarkach, bankach i czekoladzie.
  • SPA NAIL TREATMENTS. Chyba nie muszę komentować?
  • OLEJEK ARGANOWY. Wiecie, że nawet jest w składzie? Nie wiem tylko po co - jeśli Eveline chce wyrzucać cenny olejek w błoto (a raczej zmywacz) to może wysyłać go do mnie.
  • WITAMINY MŁODOŚCI: A, E, F. Żeby nasze skórki i paznokcie były wiecznie młode! A wszystko dzięki zmywaczowi do paznokci.


BB KOREKTOR KRYJĄCO-ROZŚWIETLAJĄCY 8W1 BIOHIALURON 4D
Tutaj kumulacja niemalże sięga zenitu. BB, KWAS HIALURONOWY, 4D, 8W1... I to tylko z przodu opakowania! Z tyłu znajdujemy coś dla mnie: MINERALNE PIGMENTY ROZŚWIETLAJĄCE. Nie żeby były używane chyba we wszystkich kosmetykach kolorówkowych na świecie. Cool story bro. No i ROŚLINNE KOMÓRKI MACIERZYSTE. Pomyśleć, że to wszystko w tak niskiej cenie!


9W1 TOTAL ACTION SKONCENTROWANA ODŻYWKA-SERUM DO PAZNOKCI
Na koniec zostawiłam sobie mojego ulubieńca. Słowa klucze?
  • ODŻYWKA-SERUM. OMG, już czuję te zdwojoną siłę!
  • RECEPTURA SZWAJCARSKA. Znowu...
  • NAIL SALON. W końcu musi być jak w salonie, bo inaczej to słaby produkt będzie.
  • KOMPLEKS STRONG NAIL, czyli TYTAN I DIAMENT. 100% siły! Jest moc! I to w specjalnie dla nas wynalezionym kompleksie.
  • PROFFESIONAL CLINICAL CARE. Po co dermatolog?
Oczywiście mamy 9W1. Wiecie, że bardzo lubię te odżywkę 8W1?... UPS! "Przecież to nie jest ta odżywka!" - pomyślicie. 

Właśnie, że nie. To dokładnie to samo co wyszło kiedyś i sprawdzało się doskonale. Sprawdziłam specjalnie składy. Są dokładnie takie same. Produkt znany nie tylko przez blogerki, ale też "zwykłych" ludzi. Ktoś na górze doszedł to wniosku, że pora zmienić nazwę lubianej odżywki. Tego już zupełnie nie rozumiem. Dlaczego? WHY? Ludzie ją uwielbiają. Znają pod nazwą 8w1. Rozumiem chęć drobnego liftingu opakowania i nazwy serii. Ale czemu tak uparcie zmieniać tą ilość magii w jednym. Ja zawsze moim znajomym powtarzam - "Jeśli chcecie kupić odżwywkę to bierzcie tę z Eveline. Tylko tę 8w1, a nie 10w1, bo jest też taka". Teraz jeśli ktoś zapamiętał moje słowa to pójdzie do sklepu, będzie szukał i nie znajdzie. Po co komu taka zmiana? 

Nawet przypomina mi się sytuacja, kiedy Smykusmyk smaruje się tą odżywką i tak rzucam, że to dobra odżywka, używam jej, ale teraz zmienili jej nazwę z 8W1 na 9W1. Ona zdziwiona spytała "Ale dlaczego?". Bo 9W1 to więcej niż 8W1? To jedyna sensowna odpowiedź na to pytanie...

Ja nie mówię, że te produkty są złe. Odżywkę kocham, tusz mi się nieźle sprawdza, zmywacz czeka na swoją kolej. Nie chcę też mówić, że cała marka jest zła - Eveline jest OK, ma sporo ciekawych produktów i nic do nich nie mam. To tak gwoli ścisłości! 

Ja się tylko czepiam marketingowców, bo czuję się, jakby traktowali nas jak ciemną masą...

Stąd moje kilka pytań do Was. Ale tak szczerze odpowiedzcie cioci Kunie Domowej:

Czy do Was trafiają takie magiczne słowa klucze?
Czy takie nazwy zachęcają Was do kupna czegokolwiek?
Czy ludzie na prawdę w takie cuda wierzą?
Czy tylko ja pośmiechuję się z takich dyrdymałów?
Jakie jeszcze kosmetyki mają jakieś ciekawe "tagi" w swoich nazwach?
Może pora na jakąś kampanię: "Nie nabieram się na takie sztuczki"?

Chętnie wymieniałabym więcej takich smaczków reklamowych. Jest jeszcze cała gałąź magicznej promocji: opisy przy produktach. Całe wykopaliska dobra, wysmażone przez Copywriterów...

49 komentarzy:

  1. Ja się w takim szumie informacyjnym gubię - i to chyba prawidłowa reakcja, bo z taką ilością naćkanych na opakowaniu słów-kluczy producentowi nie chodzi o przekazanie sensownej, wartościowej informacji na temat produktu, ale o to, aby wzrok klienta ślizgał się od jednego stymulującego ośrodek zachciewajstwa miejsca do drugiego i kolejnego, i następnego. To najdłuższe zdanie na tym blogu. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego widząc tego typu akcję, zwykle nawet nie próbują ogarniać i od razu zaglądam w skład, tam mam wszystko wypisane z sensem i podane jak na talerzu.
      Większość marek, które za cel obrały sobie nastolatki, stosuje podobne zabiegi. Cool, new, justin bieber, błyszczyk hamujący apetyt, itp kwiatki - ale Eveline, przyznaję, zatrudnia miszczów w tej dziedzinie.

      Usuń
    2. ACH! Mój ukochany błyszczyk GoodBye Apetite! :D Przypomniałaś mi o tym przepysznym kwiatku.

      Usuń
    3. Jest też błyszczyk BB oczywiście :)
      Nawet na Igraszkach dostałyśmy.

      Usuń
  2. Ja bym dodała jeszcze Marc Jacobs in collaboration with Madonna ;-) Rewelacyjny post, uwielbiam takie kwiatki kosmetyczne. Masz zupełną rację co do tagowania kosmetyków. Ja myślę, że konsumenci nawet specjalnie tego nie czytają, tylko mózg podświadomie to chłonie i każe ręce włożyć produkt do koszyka. Weź jeszcze pod uwagę kształt opakowania tuszu do rzęs... bez czytania widać, że on ma być pogrubiający ;-) Zwróciłaś na to uwagę?

    OdpowiedzUsuń
  3. ja do tego typu produktów podchodzę jak do głaskania jeża ;)
    w tym przypadku zwykle im więcej na opakowaniu ochów i achów tym mniej pozytywów w użytkowaniu - jest jak z choinką jak nawieszamy zbyt dużo bombek to ugnie się pod ich ciężarem i niestety efekt nie będzie oszałamiający tylko rozczarowanie, że miało być już tak rewelacyjnie a jest zwyczajnie+rozczarowanie

    nie lubię zbyt dużej ilości nie pokrywających się z działaniem opisów na opakowaniu - czuję się wtedy, że robią ze mnie debila który uwierzy w to, że po nałożeniu maskary moje rzęsy przejdą w inny wymiar. Sorry ale dziękuję - ale jak to się mawia nie ocenia się książki po okładce :) - warto wtedy przeczytać skład a nie tylko podążać za tym co na wierzchu

    a tak na marginesie ten korektor jest całkiem całkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konsystencję ma fajną, ale nie zdał mojego testu tatuażowego. Jak byłyśmy z Kuną w NYX, to zmacawszy wszystko zapamiętałam, że wrócę tam po korektor. Polecam, jest napawdę genialny.

      Usuń
    2. oj aż tak mocnego krycia nie oczekiwałam ;) wystarczy aby zakrywał cienie pod oczami - ale na NYXa już jakiś czas temu miałam ochotę jednak jak jestem w Wa-wie to nie mam do niego po drodze :)

      Usuń
    3. No to własnie Eveline nie zakrywa cieni pod oczami, choć u mnie ciężko to nawet nazwać cieniami. Kurde no, serio, cokolwiek innego. Choćby Delia - żółty czy zielony, są zarąbiste.

      Usuń
    4. ok ok :) mi zakrył :) i dlatego jest z nim ok i nie wysuszył a to też sukces :)

      Usuń
    5. Biemi - zdecydowanie się zgadzam. Kosmetyki potrafią pozostawić niedosyt jak wcześniej reklamują się jako uber-hiper-cool-ekstra. A w środku smutny korniszonek.

      Usuń
  4. Hehehe ja też zawsze śmieję się z tych haseł, a już do szewskiej pasji doprowadza mnie ostatnio " Argan oil ". Mnóstwo kosmetyków tytułuje się tym świetnym olejkiem, ba znam nawet produkt, który tak się konkretnie nazywa. Odwracamy opakowanie na drugą mańkę, zerkamy do składu, a tam rzeczony olejek gdzieś na smutnym końcu, a reszta to silikony. Nie każdy jednak jest maniakiem składów, weźmie taki produkt do łapki i stwierdzi, że ten olejek arganowy to przereklamowany bo wcale nic wspaniałego z włosami nie robi. Szczegół, że swoje doświadczenie czerpie z miksu silikonów :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i tak dobrze jeśli olej arganowy jest chociaż na końcu składu. Jedna z masek do włosów marki Kallos nosi dumną nazwę ARGAN, a w składzie arganu nie ma wcale. Na opakowaniu balsamu do ciała nowej marki LOVE ME GREEN możemy przeczytać nazwę: "Nawilżający Balsam do Ciała Karite Exotique", a w składzie masła karite nie uświadczysz. Za to balsamik ma cenę 99,90 zł za 200 ml.

      Myślę, że te wszystkie śmieszne chwyty marketingowe działają. W końcu marketingowcy zęby pozjadali w swoim fachu i gdyby to nie działało, to by tego nie robili. A jaki procent klientek czyta składy kosmetyków? Raczej znikomy...

      Usuń
    2. Tak, z tymi nazwami "Argan" czy "Karite" użytymi w nazwach jest tak, że można sobie wszystko nazwać tak, jak się chce. Wówczas dany "Karite Exotique" jest nazwą własną kosmetyku, a nie informacją o użytym składniku, kumasz. Mogą co chcą i będą to robić, dopóki my się nie nauczymy zaglądać do składu kosmetyków. Chociaż teraz jest nieco łatwiej, za sprawą blogów takich jak ten, który właśnie spamuję swoimi wywodami, na których można pooglądać takie kwiatki z bliska i zrozumieć.

      Usuń
    3. No zwykłe kombinacje do potęgi entej. Ale niestety czasem odnoszę wrażenie, że "ciemny lud" to kupi... I myślą sobie "O jaki zaje efekt" a to sam silikon, jak w innych produktach.

      Usuń
  5. Od dłuższego czasu nie trafia do mnie nic prócz INCI z tyłu lub boku opakowania, jak będzie kicha to żadne total, i inne słowa nie pomogą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie śmieszą najbardziej natchnione opisy ;). Ale kit z tym, grunt żeby działało ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na tych opakowaniach brakuje tylko hasła "obciągam za piątkę!" (;

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy do Was trafiają takie magiczne słowa klucze? NIE
    Czy takie nazwy zachęcają Was do kupna czegokolwiek? NIE
    Czy ludzie na prawdę w takie cuda wierzą? Nie wiem jak "ludzie" ale ja NIE ;)
    Czy tylko ja pośmiechuję się z takich dyrdymałów? NIE

    Mnie rozwalają te opcje 15 w 1 bo w sumie nie wiem o co w tym ma chodzić... nie od dziś wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego to często jest do niczego... :/ nie mówię, że tak jest i w tym przypadku, ale no...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię - bo ile rzeczy w jednym może mieć taki produkt? To powinna być chyba liczba składników w składzie. Wtedy będzie 100 w 1 :P

      Usuń
  9. Mam wrażenie, że teraz każda firma próbuje "wylansować (?)" się poprzez dodawanie takich słów kluczy w nazwach, reklamach itd...

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie to jest śmiechu warte :/ to tak jak piszą na jogurtach 'fitness' a jak przeczytamy skład to aż strach się bać zawartości węglowodanów i tłuszczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też to trochę bawi i trochę przeraża - szczególnie nachalne reklamy sugerujące matkom, że powinny swoim dzieciom na śniadanie podawać chleb z wyrobem czekoladopodobnym... aby miały energię!

      Usuń
    2. O dziękuję, ja właśnie jestem w trakcie życia z potwornym wyrzutem sumienia, że omijam dużym łukiem słoiczki, soczki, witaminki, chrupki, lizaki z witaminami, ciasteczka dobre dla mózgu i margarynę też. A co najlepsze ta moja młoda ma i energię i zdrowie i z mózgiem mam wrażenie, też nieźle mimo niejedzenia Ramy. A ze słodyczy to najbardziej lubi ogórki kiszone mojej mamy. Młode mamy to dobry target - kupią wszystko - bo co? dziecku nie dam?? - no właśnie, może lepiej nie;))

      Usuń
  11. ja nie wierzę w nawilżone paznokcie po zmyciu z nich lakieru i teksty właśnie typu "9 w 1" to dla mnie śmiech na sali:)

    OdpowiedzUsuń
  12. o ludzie, już jest nowa wersaj i tym razem jest 9w1 - nono :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ehh, nigdy nie ogarnę, po co takie rzeczy ludzie wypisują - wystarczyłoby napisać "wzmacniająca odżywka do paznokci" zamiast setki różnych tagów. :/
    W takim razie Eveline ma już 3 odżywki o tym samym składnie - 8w1, 9w1 i diamentową... Chociaż, czytałam gdzieś, że mają różne stężenia czegośtam, ale wypadło mi z głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie z tego 8w1 rezygnują na rzecz 9w1 - dokładniej tej samej odżywki, tylko z dodatkową "funkcją". Śmiech na sali.

      Usuń
  14. Obawiam się, że marketingowcy wszystkich nacji wiedzą co robią. Głupie? Głupie, ale działa, więc co z tego że głupie? Mądre to niech będą nasze babcie i filmiki Mariusza vel Maksymiliana, opakowanie produktu kosmetycznego mądre być nie musi, ani edukujące ani specjalnie poprawne stylistycznie. Ma przede wszystkim działać i to robi.

    A co do tego, że działa to wystarczy spojrzeć na produkty na których człowiek się nie zna - jasne łatwo wyśmiać etykiety kosmetyków mając głęboką wiedzę o kosmetykach, ale nie mając wiedzy, i ponadto nawet nie próbując, nie chcąc mieć ani nawet nie chcąc analizować, podświadomie wybiera się to co ma właśnie więcej tego typu słów kluczy etc. Myślę, że o ile człowiek nie ma naprawdę nawyku dogłębnego analizowania WSZYSTKIEGO co kupuję, to ma jakąś działkę w której łapie się na takie zagrywki. Klasycznym przykładem są wszelakie leki/medykamenty/suplementy etc. Ja np. nie mam pojęcia o takiej farmakologii (takiej lightowej, bezreceptowej, bardziej suplementowej) i nawet nie chcę mieć! W ogóle mnie to nie interesuje, więc kiedy mam coś kupić na jakiej podstawie podejmuję decyzję? Przecież nie na podstawie merytorycznej analizy, bo jej nie robiłem, ani nie na podstawie merytorycznego przeglądu składu, bo nic mi on nie mówi, jedyne co mi zostaje to właśnie te krzykliwe tagi na opakowaniu. Przeglądam tagi i wybieram to co mi pasuje w danej chwili do nastroju.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie takie działania odstraszają, to jest naprawdę śmieszne!
    Wszystko po angielsku i w liczbach - wielki świat niby, a i tak żadnej obietnicy nie spełnia ;)
    Mi podoba się marketing Tołpy - na opakowaniech są ciekawe informacje, wszystko po polsku i przejrzyście, zazwyczaj wrzucają jeszcze jakieś ciekawostki o składnikach albo sposobie używania - to do mnie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Tołpy nigdy nie analizowałam "marketingowo" - niech mi przyślą coś to popatrzę :P

      Usuń
  16. Przyznam Ci się,że nie zwróciłam na to uwagi:) ale mam cosik eveline na stanie...sięgnęłam i faktycznie otagowane na każdej długości i szerokości:):):) reklamy i marketing to sfera przedziwności,ale jak się okazuje skutecznej, zawsze gdy zakupię coś poprzez działania marketingowe, usprawiedliwiam się,że pewnie zadziałały na mnie informacje podprogowe:) a żeby było zabawniej nasza dyskusja w tym temacie jest niczym innym jak sukcesem tej kampanii:) jak to mówią, nie ważne co,ważne żeby o nas mówili:);)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja - co smutne - potrafię łykać marketing jak młody pelikan. Ale się z tego leczę! :D

      Usuń
  17. Ja już mniej więcej od roku, kiedy kiedy zaczęłam interesować się składami a potem zaczęłam czytać blogi, przestałam zupełnie zwracać uwagę co pisze na przodzie opakowania kosmetyku, na obietnice producenta bo wiem że to jedna wielka ściema. Reklamy w tv, czego to nie zrobi jakiś kosmetyk tylko mnie irytują, wiec coraz rzadziej oglądam tv. Najpierw robię wywiad w internecie, sprawdzam skład i dopiero kupuję (prócz lakierów :P). Co do działania producentów typu ten sam produkt ale wciskany jako nowość w innym opakowaniu, to zorientowałam się już dawno, tylko że nie sposób zorientować się czy każdy interesujący mnie produkt to powtórka z rozrywki, bo po prostu nie chce mi się tego sprawdzać, ale zawsze czytam recenzje przed kupnem ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy do Was trafiają takie magiczne słowa klucze?
    - trafiają! zapala mi się lampka i wiem, że nie kupię. Zwłaszcza roślinne komórki macierzyste i molekuły młodości;))A i ta sławetna 8w1 z formaliną w składzie. Ogólnie mówię nie firmie Eveline za permanentne kłamstwa
    Czy takie nazwy zachęcają Was do kupna czegokolwiek?
    - oczywiście, że zachęcają do zakupu.. produktu obok
    Czy ludzie na prawdę w takie cuda wierzą?
    - obawiam się, że tak
    Czy tylko ja pośmiechuję się z takich dyrdymałów?
    - dzięki Bogu jest cała armia szyderców
    Jakie jeszcze kosmetyki mają jakieś ciekawe "tagi" w swoich nazwach?
    - moi faworyci to Bieleda i Dermika - złoto, diamenty,trufle molekuły i ukochane moje roślinne komórki macierzyste
    Może pora na jakąś kampanię: "Nie nabieram się na takie sztuczki"?
    - już dawno pora. Mam wrażenie, że producenci traktują nas jak idiotki - im więcej trudnych słów i innych bzdur tym lepsza sprzedaż. Tu już nie pracują żadne laboratoria urody tylko banda marketingowców, którzy wymyślają coraz to nowsze nazwy i zastosowania dla tych samych g... produktów

    OdpowiedzUsuń
  19. A i zapomniałam - 99% zadowolonych klientek. Tylko czemu ja zawsze jestem tym 1%. czyżbym była aż tak wyjątkowa??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... Tyle, że to badanie na grupie 20 osób i pewnie było to badanie konsumenckie na jakim byłam. Wszyscy zachwycają się, bo dostałą 100 zł w łapę za kilka 2-3 godzinki siedzenia na czterech literach :P

      Usuń
  20. Szczerze mówiąc bawi mnie ten chwyt marketingowy, zwłaszcza jeżeli potem produkt okazuje się bublem, a my plujemy sobie w brodę

    OdpowiedzUsuń
  21. A o płynnym szkle słyszała? :)

    http://niecierpek.blogspot.com/2013/04/pynne-szko-ponne-nadzieje-czy-pytki.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostałyśmy ten kfiatek na spotkaniu - tragedia!
      Jeśli chodzi o Eveline, to w ogóle nie czytam tych opisów, bo bym chyba zawału dostała :D

      Usuń
    2. Podobno jeśli stosuje się ten produkt zgodnie z zaleceniami producenta to wcale tak źle się nie sprawdza ;P

      Usuń
  22. Kurde rozwaliłaś mnie najbardziej tą odżywką 9w1, bo myślałam, że Eveline jednak dodało jakiś inny składnik czy zmieniło skład po przebojach z paznokciami dziewczyn po używaniu 8w1... A tu robi nas w bambuko :P Jak widać, czasem potrafią mnie wkręcić, ale generalnie nie daję sobie w kaszę dmuchać niektórymi obietnicami producentów.
    Ale niestety z tego co widzę i nawet czytam na niektórych - o zgrozo - blogach kosmetycznych dziewczyn, które NIBY znają się na rzeczy - wiele z nich wierzy np., że jakieś serum samo wyszczupli ich uda i brzszek. No pewnie, to po co byłyby ćwiczenia i diety, którymi katują się inne?;)

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja głupia od ponad tygodnia szukam po różnych drogeriach tej 9 w 1 :/ ech

    OdpowiedzUsuń
  24. Dla mnie te skomplikowane nazwy wprowadzają zamęt. Wolę prosto i po polsku - łatwiej polecić koleżankom, łatwiej znaleźć w drogerii i przynajmniej wiem co kupuję bez zbędnej zgadywanki..

    OdpowiedzUsuń
  25. Właśnie będąc wczoraj w Rossmannie zauważyłam, że jest inna szata graficzna i jakby "nowe" produkty... Cena tez jest nowa, bo podskoczyła do 15 zł.... Eh...

    OdpowiedzUsuń